wtorek, 28 stycznia 2014

Exel Curve Pro World Cup - TEST 2.0


Po 6 miesiącach użytkowania postanowiłem napisać jeszcze parę słów o tych kijach.
Zacznę od ich zużycia ... buciki ochronne po pół roku nadal w całkiem niezłym stanie! ... groty nienaruszone, a jak widać po mojej ilości startów i treningów ... kilometrarz mają bardzo duży.

Bieżnika już nie ma ale na asfalcie daje jeszcze radę

Grot nadal ostry
Rękawiczki World Cup też są w doskonałej kondycji, a ja w końcu się do nich przekonałem. W poprzednim teście nie byłem nimi zachwycony, ale teraz możliwości jakie oferuje regulacja w każdej płaszczyźnie to coś wyjątkowo wygodnego.

Słynna rękawiczka World Cup
Jedynie, gdzie widać ślady zużycia to na korkowych rękojeściach, co wynika tylko i wyłącznie z mojego dość mocnego trzymania kijków, i wszystkie inne modele kijków z korkową rękojeścią, bez względu na firmę, i cenę, po pewnym czasie wyglądają u mnie tak samo, i wymagają wymiany.

Warstwa korka jest już odrobinę przetarta
O komforcie użytkowania pisałem już wcześniej ... i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Natomiast siła przyzwyczajenia do "wygiętych" kijków jest ogromna ... to, że w pierwszym momencie nie odczuwa się dużej różnicy w porównaniu z klasycznymi  kijkami też już pisałem ... ale po 6 miesiącach intensywnego marszu Nordic Walking zmiana kijków na inne jest dość "bolesna". Jakiś miesiąc temu wziąłem na spacer kije SWIX CT3 Carbon 80 ... naprawdę świetny sprzęt i mam do nich ogromny sentyment ale okazało się, że to już nie to samo.





Teraz już wiem, że firma EXEL produkując model Curve Pro zmieniła już na zawsze oblicze Nordic Walking i, że za kilka lat klasyczne proste kije odejdą do lamusa, a My będziemy na nie patrzeć z sentymentem, i uśmiechem na twarzy niczym na relikt z poprzednej epoki.

Z pełną ofertą firmy EXEL można zapoznać się na stronie SPORTPOLAND.PL


poniedziałek, 27 stycznia 2014

Weekend z kijami


W miniony weekend rozpoczęły się dwa cykle zawodów biegowo-nordicowych. Pierwszy z nich to "Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa" zorganizowany przez Amatorski Klub Biegania "Pędziwiatr" Gliwice.

Biuro zawodów
Impreza miała swój debiut, który w mojej skromnej opinii był bardzo udany ... łatwy dojazd, niska opłata startowa w wysokości 10 zł, parking dla zawodników, miła obsługa w biurze zawodów, bardzo dobrze oznaczona trasa o długości 10,35 km (trzy pętle po 3,45 km), przebiegająca po duktach leśnych i szutrowych ... i to, co było najważniejsze przy temperaturze -14 stopni ... pyszna gorąca herbata z cytryną :-)
Trasa
Na starcie Nordic Walking zjawiła się grupa znanych i utytułowanych zawodników (wśród biegaczy również nie zabrakło znanych mi, z rozmaitych tras, twarzy) ... Ryszard Kłyś, Krzysiu Duda, Mariusz Masiarek, Łukasz Dziano ... co tylko zapowiadało wspaniałą rywalizację ... i tak też właśnie było ... tempo było mocne, jak na takie warunki, walka fair play do ostatnich metrów i ostatecznie pierwsza trójka w kategorii OPEN wyglądała następująco:
1. Ryszard Kłyś
2. Karol Schröder (I miejsce kat. M 30)
3. Krzysztof Duda

Od lewej: Katarzyna Turko, Sergiusz Białucha, ja, Mariusz Masiarek, Ryszard Kłyś
Gratuluję Organizatorom udanego debiutu, dziękuję za świetną zabawę i jeżeli terminy pozwolą to postaram się być na kolejnych startach.

Terminy kolejnych "Prowokacji":
22 luty, 22 marzec, 19 kwiecień, 24 maj, 14 czerwiec, 26 lipiec, 23 sierpień, 20 wrzesień, 25 październik, 22 listopad, 13 grudzień.

Drugą imprezą cykliczną, która wystartowała w ten weekend jest już czwarta edycja znanego i lubianego Panewnickiego Biegu Dzika. Pisałem o niej już wiele razy więc wybaczycie, że nie będę się rozpisywał o organizacji ... bo wiadomo, jak coś organizuje August Jakubik to musi być perfekcyjne :-)

Trasa
Nowością był natomiast debiut w tej imprezie Kajusa, który w nosidełku na plecach Kasi zwiedzał lasy panewnickie i zrobił pierwsze 4882 metry w kierunku statuetki Dzika.

Kajus na plecach mamusi Kasi
A kuku!
Wśród kijkarzy rywalizacja nie była tak zacięta, jak w dzień poprzedni. Po zakończeniu zawodów przez Marcina Hałasa po drugim okrążeniu (spieszył się do Szczyrku, by wziąć udział w następnych zawodach) przycisnąłem troszkę bardziej na trzecim kółku i było po wszystkim ... czwarte szedłem sam, aż do momentu kiedy spotkałem Ilonkę z grupy nordicowej Stadionu Śląskiego, porozmawialiśmy chwilę i weszliśmy razem na linię mety :-) Potem już nie pozosało nic innego, jak tradycyjne ognisko i pieczenie kiełbaski ... I w taki oto sposób upłynął mój weekend ... mam nadzieję, że Wasz był równie aktywny i przyniósł wiele radości, i satysfakcji z osiągniętych wyników.

Dobre towarzystwo na trasie to podstawa
Pierwszy krok ku statuetce dzika

Terminy kolejnych "Dzików":
23 luty, 16 marzec, 13 kwiecień, 11 maj, 15 czerwiec, 20 lipiec, 17 sierpień, 14 wrzesień, 19 październik, 16 listopad, 14 grudzień.

Biegamy i Maszerujemy z Sercem
W imieniu Organizatorów zapraszam do wzięcia udziału w obu imprezach, terminy nie kolidują ze sobą więc można ukończyć oba cykle z wymaganą ilością startów, by otrzymać specjalne nagrody.

Zapraszam i pozdrawiam,
Karol

wtorek, 21 stycznia 2014

Icebug PHYTO2 BUGrip




Po dwóch miesiącach testów i pokonanych 300 kilometrach w terenie przyszedł czas na recenzję butów Icebug PHYTO2 BUGrip.
Buty przywiózł do mnie kurier, po otwarciu paczki zobaczyłem ładne, estetyczne i bardzo proste pudełko.


W środku oprócz butów znalazłem ulotki firmy Icebug oraz informacje na temat różnych technologii zasotosowanych w tym konkretnym modelu.


BUGrip® to nazwa opatentowanej technologii Icebug na najbardziej śliskie warunki. Podeszwa z BUGrip jest stworzona ze specjalnej mieszanki gum z 15-19 wbudowanymi kolcami z niezwykle trwałego węglika stali (widia). Projekt kolców w otoczeniu warstwowej mieszanki gum daje im niezwykle dynamiczny charakter. Kolce pracują nieprzerwanie. Na miękkich podłożach, wymagających dodatkowego tarcia (lód, śliskie drewno) wbijają się w materiał gruntowy przeciwdziałając poślizgowi. Na twardszych powierzchniach, gdzie tarcie gumy stanowi kluczowy element, chowają się w podeszwie pozwalając pracować innym jej częściom. To właśnie ten mechanizm sprawia, że kolce te nazywane są „sprytnymi”, gwarantując najlepszą z możliwych trakcji od suchego asfaltu po czysty lód.

17 sprytnych kolców, gwarantujących
 przyczepność w każdych warunkach
Water resistant to zbiorcza grupa materiałów odpornych na działanie wody poprzez odpowiednią obróbkę i gęstość tkaniny. Nie są w 100% wodoodporne lecz dają odpowiednią ochronę przed zachlapaniem. Zyskują za to na wysokim poziomie oddychalności i lepszym dostosowaniu do stopy.


Oględziny: buty świetnie wykonane, nic nie odstaje, żaden fragment gumy czy też kawalek nitki. Wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach. 
Pierwsza przymiarka. But leży dobrze, pięta i śródstopie trzyma mocno, palce swobodnie spoczywają w bucie bez żadnego tarcia, nie jest to but, który przypomina "papuciowate" Nike ale raczej idzie w kierunku mocno trzymającego stopę Adidasa... czyli jest dokładnie tak jak lubię ... i moje cztery pary biegowych Adidasów są na to dowodem :-)  
Pierwszy start. Tak się złożyło, że pierwsze wyjście w butach miało miejsce w grudniowej edycji biegu "zBiegiemNatury", był lekki mrozik, trasa oblodzona, więc teoretycznie idealne warunki na test Icebug BUGrip. Startowałem w kategorii Nordic Walking ... tutaj stopa pracuje inaczej niż podczas biegu, gdyż stawia się ją mocno na pięcia a potem przetacza całą powierzchnią i wybija się z palówy. Przeszedłem trasę w swoim tempie zajmując pierwsze miejsce wśród kijkarzy. Pierwsze wrażenie było takie, że maszerowało się normalnie ... nic niezwykłego ... nie było żadnej magii butów ... nie odczuwałem w nich jakichś super właściwości ... aż do momentu kiedy nie zacząłem na mecie wymieniać się wrażeniami z innymi zawodnikami, co do trasy i samego przebiegu zawodów. Co chwilę słyszałem "ale było ślisko", "kurde, o mało się dwa razy nie przewróciłem", "mogłem zabrać kolce", "ujechałem metr na lodzie" ... patrzałem na nich słuchając i za bardzo nie wiedząc o co chodzi :-) ... o czym mówią? ... i wtedy zdałem sobie sprawę, że to system BUGrip tak trzymał mnie trasy, że to dzięki niemu przeszedłem tak jakby na trasie nie było żadnego lodu ... pomyślałem "ale czad!".

"zBiegiemNatury"
Tydzień później startowałem w "Panewnickim Biegu Dzika" na dystansie 20 km. Trasa była oblodzona, ale ze względu na dodatnią temperaturę było też sporo błota ... buty znowu spisały się na medal. Dzięki temu, że trzymają się dobrze pięty i śródstopia nie wpadły mi do środka żadne śmieci ... za to stopy przepociły mi się niemiłosiernie, bo zapomniałem wziąć z domu biegowych skarpetek ... i miałem ubrane zwykłe bawełniane.

"Panewnicki Bieg Dzika"
Najpoważniejszy test jaki przeszły Icebug PHYTO2 BUGrip miał miejsce w minioną sobotę (18 stycznia), podczas odbywającego się na Jurze "Rajdu Czterech Żywiołów" ... 50 km biegu na orientację (jak się później okazało wraz z moimi znajomymi zrobilismy 60 km) w czasie 11 godzin 5 minut i 42 sekund. Temperatura była na plusie, ale było mnóstwo błota, mokrych i śliskich liści, gałęzi, korzeni, skał ... i wszystkiego na co można się natknąć podczas takiego biegu. I tym razem buty spisały się fantastycznie, pomimo tak trudnego terenu było mi cały czas ciepło w stopy (miałem w zapasie 3 pary skarpetek, ale nie skorzystałem żadnej z nich), dwa razy tylko wytrzepałem buty z kilku elementów ściółki leśnej, które dostały się do środka, ale nie było na to siły jeżeli poziom liści sięgał mocno powyżej kostek, a zamiast stuptutów miałem na kostki założone ocieplacze na kolana :-) To naprawdę super uczucie, gdy po pokonaniu takiego dystansu na stopach nie ma żadnych obtarć, żadnych pęcherzy a poziom zmęczenia stóp jest zdecydowanie zniwelowany.

"Rajd Czterech Żywiołów"
Patrząc na najbliższą prognozę pogody lada chwila ma do nas zawitać prawdziwa zima, a w moim kalendarzu jest dużo startów. Jednak z takim wsparciem sprzętowym i komfortem, jaki dają Icebugi nie obawiam się żadnego terenu i żadnych warunków ... niech spadnie tona śniegu, temperatura będzie grubo poniżej zera, niech się oblodzą trasy ... jestem pewny, że wyjdę z nich obronną stopą :-)

Podsumowując buty Icebug PHYTO2 BUGrip warte są swojej ceny, są idealne w terenie, świetnie spisują się podczas biegu, jak i marszu Nordic Walking, a po przebyciu 300 km nie widać żadnych oznak zużycia ... gdy je wyprałem i wysuszyłem wyglądają jakbym je dopiero co wyciągnął z pudełka. Jest to produkt najwyższej klasy, który stanowi świetną alternatywę dla dominatorów rynku trialowego jakimi są Inov-8 i Salomon.



Z pełną ofertą firmy ICEBUG możecie się zapoznać na stronie www.icebug.pl oraz www.icebugrunning.pl
Gorąco polecam, bo naprawdę warto!!!

"Zimowy Rajd Czterech Żywiołów"


Jeżeli zaczyna się rok od maratonu ... to co może być następne? Oczywiście ultramaraton!

"Zimowy Rajd Czterech Żywiołów" oferował trzy trasy do wyboru:
- Extrim 150 km (trekking 40 km, rowery górskie 80 km, narty biegowe 30 km i zadania specjalne),
- Open 80 km (trekking 25 km, rowery górskie 40 km, narty biegowe 15 km i zadania specjalne),
- TP 50 km (marsz 50 km).

Do tego szaleństwa udało mi się przekonać Iwonę i Maćka (był to ich debiut ultramaratoński) i sobotnim rankiem zameldowaliśmy się w biurze zawodów, które mieściło się w gimnazjum w Bydlinie. Rejestracja przebiegła sprawnie i po 5 minutach od przyjazdu byliśmy gotowi do startu.

Przygotowania
Obowiązkowe Selfie przed startem :-)
Na miejscu spotkaliśmy naszą wspólną znajomą Monikę Zielińską, która wraz ze swoim kolegą Pawłem Kosmalą postanowiła zmierzyć się z trasą Open Mix 80 km. My wybraliśmy "skromnie" trasę TP 50 km, z planem przebiegnięcia jej w czasie około ośmiu godzin ... jednak jak się później okazało, nie wszystko poszło zgodnie z naszym planem.

Monika i Paweł gotowi do startu
O godzinie 9:00 rozpoczęła się odprawa, dostaliśmy mapy i mieliśmy jakieś 45 minut, by obmyślić jaką trasą pobiegniemy ... tutaj była pełna dowolność w znajdowaniu punktów. Jak się później okazało nasz wybór był optymalny (część zawodników wybrała podobne rozwiązanie).
Punktualnie o godzinie 10:00 ruszyliśmy z boiska przy szkole, uzbrojeni w mapy, kompasy i czołówki.

Tuż przed startem
Pierwszy punkt orientacyjny znaleźliśmy bardzo szybko ... chociaż nie obyło sie bez małej przygody ... Maciek postanowił sprawdzić na drewnianym (dodam do tego uszkodzonym) mostku wodoodporność swoich butów :-) ... nie przeszły testu ... i resztę trasy przyszło mu pokonywać w mokrym obuwiu.

Mostek, na którym Maciek testował obuwie :-)
Drugi punkt znajdujący się przy mogiłach Powstańców Styczniowych też znaleźliśmy bez większych problemów, zrobiliśmy sobie 5 minut przerwy i ruszyliśmy dalej.

Pierwszy postój
Punkt oznaczony numerem 3 również znaleźliśmy w miarę szybko ... i stanęliśmy na początku specjalnego odcinka BnO z 15 punktami, które chcieliśmy znaleźć jak najszybciej, by zakończyć bieg przed zmrokiem ... a ściemniało się bardzo szybko, dodatkowo wszechobecna mgła utrudniała nawigację. Zrobiliśmy ten odcinek w niecałe 3 godziny ... dwa punkty dały nam dość mocno popalić, Iwonę rozbolało kolano a ja zaliczyłem "szlif" przy zejściu z punktu "Skała" i dość boleśnie uderzyłem piszczelem w kamień ... na zakończenie dotaraliśmy do punktu czwartego. 15 minut odpoczynku na zjedzenie batoników i kanapek, i dalej w drogę.

Punkt "Drzewo"
Punkt "Skała"
Kolejny punkt - piąty zjadł dość dużo czasu ... ciężko było nam go odnaleźć ... straciliśmy na nim spokojnie 45 minut ... ale w końcu się udało. Chwila odpoczynku i bieg w kierunku najdalej wysuniętego na północ szóstego punktu ... zaczęło się już ściemniać, mgła zgęstniała i na moment straciliśmy orientację ... cofnęliśmy się trochę, by wrócić na szlak i nie biec już przez las ... od tego momentu staraliśmy się podążać już tylko ścieżkami i szlakami turystycznymi (których oznaczenie jest równie wielkim nieporozumieniem, jak oznaczenia polskich dróg) ... ten punkt, jak i następny najbardziej dał się nam we znaki ... straciliśmy tutaj ponad godzinę ... masakra ... zrobiło się całkiem ciemno ... mgła ... mżawka ... ale nie ma wyboru ... lecimy dalej w kierunku jaskini Zegar ... znowu błądzimy ... lokalizacja na mapie jest "przestrzelona" o jakieś 200 metrów ... gdy w końcu znajdujemy jaskinię to przez dobre pół godziny nie możmy odnaleźć "lampionu" ... odnajduje go Maciek, który postanowił wczołgać sie przez wąskie przejście do wnętrzna jaskini ... jesteśmy pod wrażeniem, że Organizatorzy zdecydowali się na umieszczenie go w takim miejscu.

Punkt w jaskini Zegar
Kolejny punkt na mapie to jaskinia Jasna ... i chyba najbardziej kontrowersyjny punkt na całej trasie ... nie tyle, że trudny do znalezienia, ale bardzo niebezpieczny ... szukając wejścia do jaskini znaleźliśmy się nad nią ... bo tak prowadził szlak ... przypominam, że jest ciemno, ślisko i mgliście  ... a w ziemi jest pełno szczelin (częściowo zasłoniętych przez liście) prowadzących na dno jaskini ... według mnie ten punkt był zbyt ryzykowny i nie powinno go być na trasie.

Nawigujemy :-)
Kolejny dziewiąty i zarazem ostatni punkt to już pestka, dotarliśmy do niego szybko i bez problemów ... od tego miejsca zaczęliśmy się już cieszyć z naszego sukcesu, jakim było znalezienie wszystkich punktów i ukończenie tego trudnego rajdu ... gdy weszliśmy do biura zawodów, zatrzymałem zegarek ... czas 11 godzin 5 minut i 42 sekund, co pozwoliło mi i Maćkowi na zajęcie 36 miejsca wśród panów a Iwonie 7 miejsca wśród pań. Czas może niezbyt imponjący, ale gdy weźmie się pod uwagę trudność trasy, warunki atmosferyczne i fakt, że zamiast wyznaczonych 50 km przebyliśmy o 10 więcej, to wynik jest całkiem niezły.

Szczęśliwi na mecie
W samym biurze było dość kiepsko ... żadnego medalu czy dyplomu, który po takim wysiłku byłby miłym akcentem ... żadnej butelki wody ... tylko malutki czajniczek elektryczny (który już nie działał) i pudełka z herbatą i kawą. Poszliśmy więc na gorący posiłek, który jak się okazało nie był zbyt jadalny (makaron z gulaszem) ... więc zebraliśmy się i pojechaliśmy do miejscowości Klucze, gdzie znajdowała sie pizzeria "Corleone" ... lokal wizulanie paskudny, ale obsługa bardzo miła i wspaniała pizza ... jedna z najlepszych jakie jadłem.

Kolacja ultrasów
Po tak pysznej kolacji nie pozostało nic innego jak wrócić do domu, byliśmy w Katowicach po północy ... regeneracyjna kąpiel ... 6 godzin snu ... pobudka ... o dziwno nie miałem żadnych skurczy, nogi aż tak bardzo nie bolały ... po prostu byłem ogólnie zmęczony. Gorąca herbatka, ubrałem się w biegowy zestaw, spakowałem kije i udałem się na czwarty start z cyklu "zBiegiemNatury". Szczerze mówiąć chciałem te 5 kilometrów pokonać możliwie najmniejszym nakładem sił, ale konkurencja była dzisiaj mocna i zmusiła mnie do sporego wysiłku. Ostatecznie byłem na mecie pierwszy z grupy Nordic Walking z czasem 34 minuty i 42 sekundy :-)


Pierwszy! :-)
Podsumowując przygotowany fizycznie i psychicznie byłem dobrze, więc wiedziałem, że z tej strony nie powinno być niespodzianek. Moje jedyne obawy dotyczyły warunków pogodowych i tego jak pójdzie mi nawigacja na trasie ... bo szczerze mówiąc moje posługiwanie się mapą i kompasem nadal jest dalekie od tego jakie bym chciał żeby było.

Gratulacje dla Iwony i Maćka, którzy świetnie spisali się na trasie i w pełni sprostali jej trudom. Maciek dodatkowo wykazał się dobrą umiejętnością nawigacji, co ułatwiło nam pokonanie trasy.
Podziękowanie dla Tomasza Waszkiewicza i Marka Lachera za towarzystwo na specjalnym odcinku BnO.
I na koniec OGROMNE gratulacje dla Moniki i Pawła, którzy zajęli trzecie miejsce w kategori Open MIX.


wtorek, 14 stycznia 2014

"III Gliwicki Bieg Orkiestrowy" Gliwice, Europa Centralna


Wszystko było pięknie ... doskonała pogoda ... wzorowa organizacja i niezapomniana atmofsera. Fundacja Biegamy z Sercem potwierdziła, że jest jednym z najlepszych organizatorów imprez sportowych. Umiejscowienie biura zawodów w centrum handlowym Europa Centralna jest genialnym rozwiązaniem, bardzo dużo miejsca dla zawodników, którzy dzięki temu nie są narażeni na warunki pogodowe i mogą się wygodnie rozsiąść przed i po zawodach.
Posiłek też był oryginalnym rozwiązaniem i jak dla mnie bardzo udanym ... zamiast klasyków jak bigos, bogracz czy fasolka ... zawodnicy otrzymali kupony do McDonald's i każdy mógł sobie wybrać zestaw według własnego gustu.
Po posiłku wszyscy udali się do serca Europy Centralnej, by na wcześniej przygotowanej scenie udekorować najlepszych zawodników i zawodniczki w poszczególnych kategoriach, potem sprawne losowanie nagród wśród wszystkich startujących i "III Gliwicki Bieg Orkiestrowy" przeszedł do historii.


Rozgrzewka z Kajuskiem

Kajus napędzany siłą mięśni mamusi
Teraz kilka słów o moim starcie.
Nordic wystartował minutkę po biegaczach ... i od razu na czoło stawki wysunął się Bogdan Cyrus, Ryszard Kłyś, Adam Niedbał, Mariusz Siankowski, Marcin Oleksiuk i Marcin Hałas i gdzieś w środku tej stawki Ja :-) Pod koniec pierwszego okrążenia (w sumie były cztery) na prowadzeniu był Bogdan z kilkoma sekundami przewagi nad Rysiem ... 15 sekund za tą dwójką byłem ja z Marcinem Oleksiukiem, zaraz za nami Mariusz Siankowski i za nim Adam Niedbał (dla mnie duża niespodzianka, gdyż stawiałem na Adama jako głównego pretendenta do zwycięstwa) i w szaleńczym pościgu Marcin Hałas, wracający do formy po październikowej operacji kolana.

O zwycięstwo przyszło mi walczyć z samym Diablo :-)

Na drugim okrążeniu nie było większych zmian, Bogdan umacniał przewagę nad Rysiem, ja chciałem się "urwać" Marcinowi, ale się nie udało, za nami Mariusz, potem Adam i zbliżający się do niego Marcin  ... trzecie okrążenie identyczne ... na początku czwartego Bogdan miał już na tyle dużą przewagę, że tylko jakaś kontuzja mogłaby go pozbawić zwycięstwa, za nim na solidnym drugim miejscu Rysiu, ja przypuściłem udany atak i uciekłem Marcinowi, zaraz za nim był Mariusz, potem walczący o podium Adam z Marcinem ... jak później się okazało różnica między nimi była poniżej jednej sekundy!


Gratulacje od Prezesa po przekroczeniu linii mety

Wyniki marszu Nordic Walking mężczyzn:

Kategoria senior:
1. Bogdan Cyrus 00:58:49
2. Ryszard Kłyś 01:01:03
3. Mariusz Siankowski 01:03:33

Kategoria junior:
1. Karol Schröder 01:02:16
2. Marcin Oleksiuk 01:03:39
3. Adam Niedbał 01:05:28

Jubileuszowe pięćdziesiąte podium,
na drugim miejscu Marcin Oleksiuk,
i na trzecim Adam Niedbał

Wśród pań było dla mnie dużą niespodzianką brak podium dla Bogusi Kupibidy ... i szczerze nie potrafię sobie przypomnieć kiedy ostatnio taka sytuacja miała miejsce. Z drugiej strony ogromne gratulacje dla Ani Buroszek, za zdobycie pierwszego podium w startach Nordic Walking, oby tak dalej!

Wyniki marszu Nordic Walking kobiet:

Kategoria senior:
1. Małgorzata Czuga 01:06:13
2. Bożena Białas 01:07:47
3. Małgorzata Rencz 01:09:07

Kategoria junior:
1. Klaudia Białas 01:07:44
2. Marzka Moroń Janerka 01:09:54
3. Anna Buroszek 01:10:08

Na koniec chciałem pochwalić wszystkich startujących z kijami ... poziom naprawdę był wysoki, fair play, bez żadnych podbiegaczy czy też osób markujących prawidłowy krok. Oczywiście nie wszyscy szli piękną, idealną techniką, ale były to drobne niedociągnięcia, które przy odrobinie chęci i treningu można łatwo wyeliminować.

Dziekuję za wspólny start i do zobaczenia na kolejnych zawodach.

czwartek, 2 stycznia 2014

"VIII Śląski Maraton Noworoczny Cyborg"


Samuel Goldwyn powiedział "A movie should start with an earthquake and build to a climax."

I to odnosi się również do mojego rozpoczęcia 2014 roku. W jego pierwszy dzień wybraliśmy się z Kasią i Kajusem (tak jak rok temu) do Parku Śląskiego, by wziąć udział w "VIII Śląskim Maratonie Noworocznym Cyborg". Tak jak i w roku ubiegłym pogoda bardzo sprzyjała zawodnikom, co prawda było trochę wilgotno i to nieco dokuczało, ale za to nie było śnieżycy i trasa nie była oblodzona. W tym roku trasa została zmieniona i odbywała się po klasycznej dużej pętli rowerowej o długości 7 km (atest PZLA). Organizacyjnie było super (jak to bywa u Augusta Jakubika), punktualnie, punkt odżywczy zorganizowany przy Hali Kapelusz cały czas pełny (woda mineralna, izotonic, kawa, herbata, ciasteczka, czekolada, orzeszki) ... nawet dla zawodników, którzy przybiegli na samym końcu stawki.

W środku August Jakubik z żoną Krystyną
Mój plan na bieg był prosty... skoncertować się w 100% na półmaratonie Nordic Walking, a potem jeżeli starczy sił odłożyć kijki i przebiec drugą połówkę, i tym samym ukończyć swój trzeci maraton.

Wspólna focia przed startem
Udało się... wszystko (o dziwo) poszło zgodnie z planem... wystartowałem dość mocno i już po około 2 km byłem na czele stawki kijkarzy... przycisnąłem jeszcze mocniej przez następne 5 km i potem już kontrolowałem położenie pozostałych zawodników... i tak było przez cały dystans półmaratonu (w trakcie tych trzech kółek towarzyszyli mi Robert, Bartek i Łukasz z dare2run.pl, dzięki czemu czas zleciał szybko, na pogaduszkach, snuciu planów startowych i obgadywaniu naszych nieszczęsnych kontuzji). Po odłożeniu kijków postanowiłem odrobinę przyśpieszyć i przez następne dwa okrążenia utrzymywałem tempo... ale na ostatnim okrążeniu dopadł mnie kryzys i pozostałe 7 km na przemian: szedłem i biegłem... na metę "wpadłem" z czasem 04:51:47... mój najsłabszy czas z dotychczasowych maratonów... ale nie spodziewałem się, że kijki tak dadzą mi w kość... no i sama trasa jest dość ciężka. Ale warto było... radość z ukończenia maratonu to coś wyjątkowego :-) Ogromne gratulacje dla wszystkich, którzy w to noworoczne popołudnie zjawili się w Parku Ślaskim i wystartowali w Cyborgu, bez względu na ukończony dystans... było to nie lada wyzwanie.
Podziękowania dla żonusi/mamusi Kasi, która siłą swoich mięśni napędzała bolid Kajusa i dzięki temu pokonali jedno kółeczko 7 km! Jestem z Was bardzo dumny :*

Kajus z mamusią na mecie
Nasze trofea

Po takim starcie 2014... teraz może być już tylko lepiej, trzeba się przygotwać dobrze do pokonania kolejnych dystansów kijkowych i biegowych.
A Wam wszystkim w Nowym Roku życzę spełnienia marzeń, dużo zdrowia, miłości i by konuzje Was omijały.