czwartek, 24 grudnia 2015

Dzika Prowokacja Pucharu Polski

Terminarz 2016

Styczeń
23 - Prowokacja
24 - Dzik

Luty
21 - Dzik
27 - Prowokacja

Marzec
6 - Dzik
19 - Prowokacja

Kwiecień
17 - Dzik
23 - Prowokacja
23 - Mistrzostwa Polski w Maratonie NW

Maj
14 - Prowokacja
15 - Puchar Polski
29 - Dzik

Czerwiec
11 - Puchar Polski
19 - Dzik
25 - Prowokacja

Lipiec
2 - Puchar Polski
17 - Dzik
23 - Prowokacja

Sierpień
6 - Mistrzostwa Polski NW
14 - Dzik
27 - Puchar Polski
27 - Prowokacja

Wrzesień
11 - Dzik
11 - Puchar Polski
24 - Prowokacja
24 - Finał Pucharu Polski

Październik
9 - Dzik
29 - Prowokacja

Listopad
13 - Dzik
26 - Prowokacja

Grudzień
11 - Dzik
17 - Prowokacja


sobota, 12 grudnia 2015

Sezon 2015


"Kiedy Aleksander zobaczył rozległość swojego królestwa to zaszlochał, bo nie pozostało już nic do podbicia".

Sezon startowy Nordic Walking 2015 uważam za zakończony.
Udało mi się osiągnąć o wiele więcej niż to sobie zakładałem dokładnie rok temu, myśląc, że wejście w kategorię wiekową M40 będzie zdecydowanie bardziej bolesne.
Nie będę się rozpisywał za bardzo na temat poszczególnych zawodów, bo to wszystko można było wyczytać z moich relacji. Wymienię tylko te najważniejsze tytuły, które wywalczyłem w tym roku:

I miejsce - Puchar Polski Nordic Walking,
II miejsce - Drużynowy Puchar Polski,
I miejsce  - VII Mistrzostwa Polski Nordic Walking,
I miejsce  - IV Sztafetowe Mistrzostwa Polski Nordic Walking,
I miejsce - I Mistrzostwa Katowic.


W sumie w roku 2015 wystartowałem w 48 zawodach NW, stając za każdym razem na podium:
I miejsce - 33 razy,
II miejsce - 11 razy,
III miejsce - 4 razy.

Moim największym nemezis w tym roku był kolega z drużyny Bogdan Cyrus, z którym bezpośrednio rywalizowałem na trasie 6 razy i 6 razy Bogdan okazał się szybszy.
W przyszłym roku chciałbym jeszcze bardziej okroić ilość startów NW i pojawiać się głównie na sędziowanych zawodach. W zamian chciałbym w końcu przebiec (a nie tylko ukończyć) uliczny maraton, poprawić swoje życiówki na połówce i dyszce oraz zdecydowanie więcej pobiegać po górach, w których tak się zakochałem w tym sezonie. Co z tego uda się zrealizować? Oby wszystko :-)

Chciałbym podziękować mojej wspaniałej drużynie Silesia Nordic Team, szczególnie obecnemu składowi, który dociera się coraz bardziej, zaczynając tworzyć monolit.
Nie byłoby mnie również w tym miejscu w którym jestem, gdyby nie wsparcie wspaniałych osób z Fundacji Persevere i Grupy Kotrak. Dziękuję również mega fajnej ekipie z Jatomi Supersam, ludzie zawsze uśmiechnięci i gotowi do pomocy. Nie zapominam o Fundacji Biegamy z Sercem! Jesteście wielcy i odwalacie kawał niesamowitej roboty! Ekipie z Warsztatu Koszulkowego za to, bym dobrze się prezentował na zawodach :-)
Dziękuję Rodzinie, która świetnie znosi moje wyjazdy i dopinguje mnie na każdym kroku. Dziękuję również Kolegom i Koleżankom, którzy prowadzą swoje blogi oraz fanpage, a które regularnie odwiedzam i czytam.
Podziękowania należą się również Indywidualnym Osobom za wsparcie, inspiracje, pomoc w treningach, kibicowanie, dobre słowo, za towarzystwo podczas wyjazdów, jak i startów na zawodach. Nie będę tutaj tych Osób wymieniał, bo nie chciałbym nikogo pominąć.


Podsumowując: DZIĘKUJĘ pięknie za ten pełen sukcesów rok 2015 i do zobaczenia w 2016, który mam nadzieję, i dla mnie, i dla Was, nie będzie gorszy!

Ze sportowym pozdrowieniem,
Karol



wtorek, 8 grudnia 2015

13 Półmaraton Świętych Mikołajów


To był jeden z tych biegów, w których zawsze chciałem wystartować. W poprzednich latach, zawsze coś stawało mi na drodze, a w tym roku, szczerze mówiąc, nawet nie brałem tego pod uwagę. Tak było do momentu, kiedy otrzymałem propozycję, by jako autor bloga dołączyć do promocji Festiwalu Biegów Świętych Mikołajów. Zgodziłem się więc natychmiast!

Plakat promujący imprezę

I tak oto znalazłem się na liście startowej :-)Postanowiłem się solidnie przygotować, by poprawić swój czas, który uzyskałem podczas Królewskiego Półmaratonu w Krakowie (01:47:20), w którym startowałem zaledwie 6 tygodni wcześniej.  
Cały listopad spędziłem na treningach, wybiegałem ponad 200 km i liczyłem na poprawę wyniku.
Tak więc wszystko wskazywało na to, że może się to udać. Pominąłem tylko jeden drobny szczegół, a mianowicie założyłem, że jest to bieg uliczny, że trasa poprowadzona jest ulicami Torunia i będzie to w 100% asfaltowa nawierzchnia. 

Dali radę! Na trasie nie było błota

Nawet, gdy na profilu Organizatora pokazała się taka oto fotka, pokazująca zsypywanie błotka, to czytając komentarze byłem przekonany, że jest to żart i nie wpadło mi do głowy, żeby wczytać się głębiej w regulamin i to sprawdzić. Dopiero, gdy dotarłem na miejsce, mój kolega Sławek uświadomił mi, że ponad połowa trasy prowadzi przez las! I jakoś nie potrafiłem ogarnąć 3813 osób biegnących leśną ścieżką.

Sławek i jego genialna miejscówka

Na jakiekolwiek zmiany było już za późno, stanąłem na starcie i wystartowałem razem z pozostałymi Mikołajami i Mikołajkami. Tradycyjnie ustawiłem się odrobinę z tyłu i po ponad 4 minutach przekroczyłem linię startu. 

Wspólna rozgrzewka

Pierwsze trzy kilometry to było uciążliwe przedzieranie się do przodu w tempie 5:00, dopiero gdy zrobiło się trochę szczerzej mogłem przyśpieszyć, dzięki czemu na pierwszym pomiarze czasu, który znajdował sie na 5 km, zanotowałem czas 00:24:18, co dawało mi 491 miejsce. Powoli się rozkręcałem i pięć kilometrów dalej miałem czas 00:48:09 i 398 miejsce. Kolejne pięć kilometrów było męczące ze względu na dużą ilość piachu i korzeni, ale udało mi się nadal utrzymywać tempo i na trzecim pomiarze (15 km) miałem czas 01:11:31 i 355 miejsce. Na ostatnich kilometrach przyśpieszyłem i pokonałem je w tempie 4:40 - 4:32, co pozwoliło mi uzyskać na mecie czas 01:38:38 i 315 miejsce wśród 2936 półmaratończyków!

Na kilka sekund przed startem

Czas, jak na moje możliwości i fakt, że połowa trasy była leśna jest bardzo dobry, co prawda planowałem próbować poprawić swoją życiówkę dopiero, na którymś z wiosennych półmaratonów. 
W sumie, mogę to cały czas zrobić, tylko teraz będzie odrobinę trudniej :-)
 
Piękny medal / dzwoneczek

Teraz parę słów o organizacji biegu. Pakiet fajny: batoniki, cukierki, czapka Mikołaja, szaliczek i koszulka (niestety w złym rozmiarze - zamawiałem L, dostałem S). Na mecie ceramiczny medal - dzwoneczek, gorąca herbata, drożdżówki, pączki, zupa i puszka napoju. O punktach odżywczych na trasie się nie wypowiem, gdyż po doświadczeniach z połówki w Krakowie, po prostu z nich nie korzystałem. Miałem rękawiczkę z bidonem, 2 żele i batonik, co w zupełności mi wystarczyło. Po pierwsze uniknąłem korków na punktach, a po drugie napój odrobinę się ogrzał i nie był tak zimny, jak woda w kubeczkach podawana przez wolontariuszy.  

Zestaw startowy

Trasa była dobrze oznaczona i zabezpieczona, tabliczki z dystansem co kilometr, miejsca gdzie mogło być błoto zostały zasypane piaskiem. Jedynym mankamentem, był brak jakiejkolwiek kontroli nad kibicami, przez co na ostatnich metrach zrobiło się bardzo ciasno i niebezpiecznie. Strefa za metą też mogła być lepiej zorganizowana, wystarczyło przesunąć wolontariuszy z medalami 50 metrów dalej od mety i już by było więcej miejsca.Tak czy inaczej Bieg Świętych Mikołajów jest biegiem magicznym, warto w nim przynajmniej raz wystartować, żeby poczuć tę niesamowitą atmosferę i zobaczyć w jednym miejscu CZTERY TYSIĄCE osób w strojach Mikołajów.

Mikołaje!

Ze swojej strony chciałem jeszcze raz podziękować Organizatorom za zaproszenie na bieg. Ani, Sławkowi i jego rodzinie za wspaniałą gościnność i after party! Gratulacje dla Joli i Michała za ukończenie biegu, chociaż nie do końca w takim czasie w jakim chcieli. Gratulacje dla Amadeusza za udany debiut na dystansie półmaratonu.
Dzięki za towarzystwo i do zobaczenia za rok?



poniedziałek, 30 listopada 2015

Doris B-Day Ultra Run


Dorota Trzeja-Zdanowska, Alicja Pacoń, Barbara Chrzanowska, Ewa Papla, Ewelina Puchała, Dominika Gil. Tych dziewczyn chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, świetne biegaczki, niesamowite charaktery, każda inna, ale wszystkie połączone wspólną pasją - bieganiem.
Część z nich prowadzi swoje fanpage, które regularnie odwiedzam i czytam, i które inspiruję mnie do działania. Mam to niezwykłe szczęście, że znam je wszystkie osobiście i od czasu do czasu mogę pobiegać w ich towarzystwie.

Made by PapieroveLove

I tak właśnie było tym razem, Dorota Trzeja-Zdanowska aka Doris postanowiła spędzić swoje urodziny na biegowo. Padł niesamowity pomysł, by pobiec do Częstochowy! Gdy tylko o tym się dowiedziałem z odrobiną nieśmiałości zapytałem, czy mogę się przyłączyć, jaki jest planowany czas, tempo itd. Biegacz ze mnie mierny, więc nie chciałem być na tak wymagającej trasie piątym kołem u wozu, szczególnie, że ten rok biegowo był dla mnie słabiutki i tak naprawdę dopiero od miesiąca wróciłem do jakichś sensownych treningów. Tak czy inaczej kilka dni przed planowanym startem podjąłem decyzję, że biegnę! Start zaplanowany był na sobotni świt, godzina 5:00, jednak ze względu na mój dojazd na miejsce zbiórki komunikacją miejską, został opóźniony o 10 minut.

Start

Dojazdu do Będzina długo nie zapomnę :-) Sobotni wczesny ranek, autobus linii 27 odjeżdżający z Katowic o godzinie 4:28 ... Pełen niedobitków imprezowych z piątkowej nocy oraz ludzi udających się do pracy... I ja. W stroju biegacza (czyt. w getrach), z plecakiem z bidonami. Wszyscy patrzyli na mnie jak na psychopatę, ale dzięki temu miałem dużo wolnego miejsca i nikt nawet się do mnie nie zbliżał :-)

Już prawie u celu

Tak czy inaczej wyruszyliśmy o godzinie 5:20 w pięcioosobowym składzie: Doris, ja, Tomek Waszkiewicz (bardzo doświadczony ultras), Bartek Koścień i debiutant na dystansie ultra Kuba Szczotka. Pierwsze kilometry pokonaliśmy jeszcze w ciemnościach, dopiero w okolicach 16 km, kiedy to truchtaliśmy przez Mierzęcice słońce zaczęło wschodzić. Pogoda od samego początku nam sprzyjała, było w miarę ciepło, ale co najważniejsze bez opadów i całkowicie bezwietrznie.

Meta!

We wsi Zendek wbiegliśmy na leśne tereny, piękna trasa, dobrze utwardzona, bez błota i kamieni. Niestety już nie będzie można się zbyt długo nacieszyć tymi ścieżkami, gdyż prace związane z budową drogi przez sam środek lasu są już na dość zaawansowanym poziomie. Po około 10 km wróciliśmy na asfalt i dotarliśmy do miejscowości Woźniki, a dystans maratonu uzyskaliśmy we wsi Pakuły. Jakub został ultrasem! I biegliśmy radośnie dalej :-) Na 50 kilometrze minęliśmy wieś Łysiec, następnie Nierada, Sobuczyna, Brzeziny Nowe, Brzeziny Kolonia i kilka kilometrów dalej dotarliśmy do Częstochowy. Tutaj już wyjątkowo koślawymi chodnikami i lekko błotnistym poboczem dotarliśmy do celu naszego biegu, czyli na Jasną Górę!

Tempo 7:14 / km

W sumie pokonaliśmy dystans 67 km i 610 metrów w czasie 8 godzin, 9 minut i 47 sekund!
Po tak udanym biegu zostaliśmy zaproszeni przez naszą wspaniałą solenizantkę Doris na gastro after party! :-) Było przepysznie!

Uzupełniamy kalorie

Szczerze to dawno się tak dobrze nie bawiłem podczas biegu, było dużo dobrej zabawy i mnóstwo śmiechu, i sam już nie wiem, czy brzuch mnie dzisiaj boli ze zmęczenia biegiem czy z ciągłego śmiania się :-) Wymyślanie co też ma zrobić Kuba, aby przejść "chrzest" na ultrasa czy też incydent z tanimi działkami na bardzo długo pozostaną w mojej pamięci. Życzyłbym sobie takiego wesołego towarzystwa na każdym biegu.
Chciałem bardzo podziękować Tomkowi, którego doświadczenie pozwoliło nam w zdrowiu ukończyć bieg. Hamował nasze zapędy bardzo skutecznie, instruował kiedy mamy pić, jeść, zwolnić, przyśpieszyć.
Ogromne podziękowania dla pani ze sklepu spożywczego, do którego zawitaliśmy na 15 km przed Częstochową, za okazaną życzliwość i pyszną gorącą herbatę, która nas uratowała. Takie spotkania sprawiają, że wraca wiara w ludzką dobroć i bezinteresowność.
Dziękuję Bartkowi "Snapchat" Koścień za to, że dbał o nasz humor i z takim zaangażowaniem relacjonował naszą podróż.
Gratulacje dla Jakuba, za pokonanie swojego pierwszego dystansu ultra.
I jeszcze raz wszystkiego najlepszego Doris! Impreza urodzinowa wybitna! Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło, że po 12 godzinach urodzinowego szaleństwa byłem w stanie jeszcze ustać na nogach! :-)

Jest Pikolo, jest impreza!

Co prawda wejście po schodach do domu było już wyzwaniem... Ale to już drobny szczegół.


sobota, 14 listopada 2015

Górska Przygoda


"Górska Przygoda, edycja 2", Wisła
dystans: 12.5 km, czas: 01:27:53, II miejsce kat. 40 +
Dawno nie byłem na tak wymagającej trasie NW, pierwsze podejście, które rozpoczęło sie zaledwie 300 metrów od startu było zabójcze.

SNT - najlepsza ekipa EVER!

Chciałem zbyt szybko je pokonać, by nie stracić kontaktu z czołówką i o mało mnie to nie zgubiło.
Na szczycie byłem bez powietrza i zrobiło mi się ciemno przed oczami. 
Głęboki oddech i zabrałem się za odrabianie strat (miałem przed sobą 7 zawodników NW) , niestety na początku wyprzedzałem tylko spacerujących biegaczy, a dopiero w okolicach drugiego kilometra wyprzedziłem jednego zawodnika, następnie zrównałem się z Piotrkiem Niechwiejczykiem.

Dzisiejsze trofea

Razem zaczęliśmy gonić Marcina (który jest bardzo dobrym góralem), a którego mieliśmy w zasięgu wzroku. Udała się nam ta sztuka po kolejnym kilometrze! W trójkę dogonliśmy kolejną osobę,
Mietka Sondela.
Mietek, który był aktualnie na 4 miejscu postanowił się "zerwać" i przyśpieszył, ja zabrałem się z nim, a Marcin i Piotrek zostali odrobinę z tyłu. Mietek narzucił mocne tempo i szczerze mówiąc byłem zaskoczony, że jest w stanie je utrzymać w tak trudnym terenie. Na 9 km dogoniliśmy kolejnego zawodnika i przez chwilę maszerowaliśmy razem, kilometr dalej Mietek nie wytrzymał tempa, które sam narzucił i zacząłem się oddalać.
Pierwszej dwójki już nie dogoniłem, nawet ich nie zobaczyłem, więc metę przekroczyłem jako trzeci zawodnik OPEN i drugi w kategorii wiekowej 40 +


Krzysztof, który zwyciężył był dzisiaj całkowicie poza zasięgiem

Muszę przyznać, że tak trudnej trasy się nie spodziewałem, tym bardziej cieszy mnie taki rezultat.
Na dodatek, po raz pierwszy udało mi się pokonać Marcina podczas górskiego startu!
Dziękuję wszystkim zawodnikom za walkę FairPlay, SNT za bardzo dobry występ oraz Łukaszowi i Basi za towarzystwo podczas podróży.
Na koniec chciałem jeszcze pochwalić Organizatorów, świetnie przygotowana trasa, sprawnie działające biuro zawodów, szybko przeprowadzona dekoracja i losowanie nagród. Brawo!


wtorek, 20 października 2015

Festiwal Biegów Świętych Mikołajów



"Mikołaj się zbliża, dzieci się radują (...)"

Medal z roku 2013

Kiedy nadchodzi dzień Świętego Mikołaja dzieci (i te małe, i te duże) coraz bardziej się niecierpliwią, myślą o tym, co też im może tym razem przynieść.
Jeśli były grzeczne, to mogą liczyć na wymarzone, najcudowniejsze prezenty...A tymczasem w Toruniu...


Mikołaje na starcie!

Wszyscy i mali, i duzi, i zawodowcy, i amatorzy mogą świętować Mikołajki na biegowo, i to już po raz 13.

Toruński Bieg Św. Mikołajów to zdecydowanie najsłynniejszy bieg mikołajkowy w Polsce, rok rocznie gromadzący tysiące zawodników i kibiców. Nie ma się więc co dziwić, iż XIII Półmaraton św. Mikołajów zdobył w tym roku wyróżnienie w plebiscycie Biegowe Wydarzenie roku 2015, lokując się na drugiej pozycji (uwaga: “startowały” 143 imprezy).

Widok kilku tysięcy Mikołajów i Mikołajek jest naprawdę magiczny, a tak rozpoczęte święta nie mogą sie przecież nie udać.

Na listach startowych jest już ponad 3,5 tysiąca zawodników i zawodniczek.

Tysiące Mikołajów robią wrażenie

Do wyboru macie dystans półmaratoński bądź 10 km Świętych Mikołajów. Do końca października opłata startowa za Półmaraton wynosi 120 zł, za 10 km – 80 zł, a w pakiecie znajdziecie m.in. czapeczkę mikołajkową, koszulkę techniczną z długim rękawem, a na mecie oryginalny ceramiczny medal, a do ogrzania kamizelkę termoaktywną, herbatę, kawę i regeneracyjną grochówkę oraz drożdżówkę;)

Z dodatkowych atrakcji Organizatorzy gwarantują zwiedzanie miasta z przewodnikiem oraz losowanie nagród wśród wszystkich uczestników, którzy ukończą bieg, a dla uczestników Półmaratonu dodatkowy konkurs na najlepszy strój św. Mikołaja.


Mikołaj w przebraniu Mikołaja

Na dzieci czeka Bieg Mikołajka, rozgrywany w zależności od kategorii wiekowej (1999 – 2013) na dystansach od 100 do 1500 metrów. Opłata startowa wynosi 10 zł przez cały czas zapisów, a na mecie dzieci otrzymają pamiątkowy medal, drożdżówkę i herbatę.




Możecie także pomóc Organizatorom spełnić choć część świątecznych marzeń dzieci z 3 domów dziecka: z Brodnicy, Białochowa i Lipna, 5 i 6 grudnia (przed startem) przekazując prezenty dla dzieciaków w punkcie Akcja Charytatywna “Biegacze Dzieciom”, gdzie będą czekać na Was mikołajkowe wolontariuszki I drobne niespodzianki od dzieci.

Listę wymarzonych prezentów I opis całej Akcji znajdziecie pod adresem: http://biegmikolajow.pl/akcja-charytatywna/

Zatem już niebawem w Toruniu będzie się działo - przybiegajcie!



I choć grudzień to taki zabiegany miesiąc zapraszam Was do tego jeszcze jednego biegu, ale tym razem bez rywalizacji, bez pośpiechu, świątecznie, mikołajkowo (czyt. na czerwono), charytatywnie, w otoczeniu ciepłych myśli i magicznej aury Bożego Narodzenia.


Wszystkie szczegóły na temat poszczególnych biegów są tutaj: http://biegmikolajow.pl/


Pozdrawiam i już biegnę odkurzyć swoją czapkę św. Mikołaja,



czwartek, 15 października 2015

KONKURS!


http://biegmikolajow.pl/

W tym roku święta dopadły mnie wyjątkowo wcześnie <sesese> Jako, że licząc na kolejne skarpety pod choinką, jestem już w iście świątecznym nastroju to mam dla Was
KONKURS!
Do wygrania dwa pakiety startowe na słynny Bieg św. Mikołajów w Toruniu (do wyboru 10 km lub półmaraton) + kilka fantastycznych gadżetów.
Zestaw #1: pakiet startowy + plecak biegowy Kalenji Play + selfie stick + chusta i opaska odblaskowa Katowice + bidon.
Zestaw #2: pakiet startowy + torba sportowa Kipsta 40 litrów + krokomierz + uniwersalny samochodowy uchwyt na telefon + sportowa opaska na telefon + opaska odblaskowa Katowice.


https://www.facebook.com/KarolSchroderNW

Co trzeba zrobić by wygrać? To bardzo proste, wystarczy oczywiście polubić mój fan page KarolSchroderNW oraz w komentarzu pod  postem na fan page zamieścić swoje zdjęcie w czapce mikołajowej.

Spośród wszystkich osób, które to uczynią do północy 3 listopada zostaną rozlosowane dwie nagrody.
Jeden pakiety będzie wylosowany przez Kajusa, a drugi przez Kiliana, więc wszystko będzie w ich rękach.
Można opublikować tylko jedno zdjęcie.
W konkursie mogą brać tylko prywatne profile (zgłoszenia od fanpage czy też kont fikcyjnych nie będą brane pod uwagę).

Wszystkie informacje dotyczące biegu można znaleźć na stronie www.biegmikolajow.pl oraz na FB www.facebook.com/biegmikolajow


poniedziałek, 5 października 2015

The Dark Side Of The Nordic Walking


Uprzejmie donoszę :-)

Zawody Nordic Walking to zazwyczaj dobra zabawa, mają jednak swoją ciemną stronę, o której mało kto, spoza środowiska, wie.

Piszę tutaj o osobach, które w parciu na podium i o zwycięstwo są gotowe zrobić dosłownie wszystko.
Potrafią "przypadkowo" deptać po kijach co 100 metrów albo (nawet!) podstawić nogę.

Są osoby, które idą obok i nawijają przez 30 minut: "Podbiegasz! Biegniesz! Źle chodzisz", ale już nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: "Skoro ja biegnę, a ty chodzisz wzorowo, to co robisz obok mnie?". 

Niektóre drużyny mają takich swoich "gadaczy" na rowerach, którzy jeżdżą i nawijają do konkurencji przez całą trasę.

Ostatnią nowością są „anonimowe” e-maile do organizatorów o mniej więcej takiej treści: „...bo ten i ten nie chodzi prawidłowo i proszę go specjalnie pilnować na trasie!”.

Szkoda tylko, że te same osoby, które się tym zajmują nie mają pojęcia o prawidłowej technice, nie mówiąc nawet o zasadach fairplay (zawodnik przewraca się boleśnie na trasie… Nie pytają się czy coś się stało, tylko mówią do siebie „Szybciej, szybciej, teraz uciekniemy i już nas nie dogoni”).
Te same osoby przed zawodami chodzą po trasie i sprawdzają rozmieszczenie sędziów, by potem wiedzieć gdzie podbiegać.
Są to również te same osoby, które regularnie na sędziowanych zawodach otrzymują kary i dyskwalifikacje. 

Gdyby tylko ci zawodnicy tyle samo czasu poświęcili na treningi, co na obrzucanie innych błotem, to wtedy wygrywaliby wszystko bez żadnych problemów.

I na koniec kilku moich ulubieńców:
"Karolu, musiałem na końcówce podbiec, bo inaczej bym z Tobą nie wygrał!".
"Tak, biegłam z 300 - 400 metrów, bo jak maszeruję, to mnie skurcze łapią".
"Nie podbiegam, tylko obniżam środek ciężkości".
"Nie biegłem, tylko potknąłem się o korzeń i żeby się nie wywrócić dla zachowania równowagi przebiegłem 100 metrów".

Tymczasem pozdrawiam wszystkich normalnych zawodników, a od pozostałych mniej stabilnych umysłowo odpocznę sobie aż do rozpoczęcia Pucharu Polski 2016.

Peace.


wtorek, 1 września 2015

Exel Pro Curve mod. 2015


Mam to szczęście, że testuję sprzęt, który polubiłem od pierwszych kroków i używam z przyjemnością, więc pisanie jego recenzji nie jest męczące, a powiem więcej: sprawia mi wiele radości. 

Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa

Tym razem wpadł mi w ręce model EXEL CURVE PRO 2015 w ładnej odświeżonej kolorystyce. Dzięki nowym barwom widać z daleka z jakich materiałów zrobiony jest kij: pomarańczowe 100% włókna węglowe, zielone 50%, a czarne to stopy aluminium.

Leśne Run

Zalet kijów z trzonkiem w 100% z włókien węglowych nie trzeba już chyba nikomu tłumaczyć. Jednak dla osób rozpoczynających przygodę z Nordic Walking napiszę parę słów w tym temacie. Trzonek z włókien węglowych jest elastyczny, w przeciwieństwie do twardego aluminium i jego stopów. Nie da się takiego kijka wykrzywić, jak to bywa z aluminium, po prostu nie ma takiej fizycznej możliwości. Kij się złamie, ale nie skrzywi, ale szczerze mówiąc nie wiem co trzeba by z nim zrobić żeby go złamać. Zaliczyłem już kilka spektakularnych upadków podczas marszu i mimo, iż upadłem na kij albo uderzyłem w niego z wielkim impetem nic się z nim nie stało. Kij aluminiowy  po takim "crash teście" byłby do wyrzucenia.

Mistrzostwa Polski w Osielsku

Jedyną, że tak powiem, wadą włókien węglowych jest ich cena, dlatego też Exel ma w swojej kolekcji kije Curve z 50% zawartością włókien węglowych, dla osób, które szukają pośredniego rozwiązania. 
Model, który otrzymałem EXEL PRO CURVE wyposażony został w groty EXEL Suspension Tip, z którymi zetknąłem się po raz pierwszy. Groty są specjalnie przystosowane do twardej nawierzchni, wręcz idealne na asfalt.

Exel Suspension Tip

Amortyzująca końcówka świetnie się spisuje, jednak tylko wtedy kiedy maszeruje się prawidłowym krokiem Nordic Walking. Jeżeli ktoś tylko ciągnie kije za sobą lub ma tendencję do szurania nimi po nawierzchni, to wówczas nie ma kompletnie znaczenia, co ma założone na kijach. Przy prawidłowej pracy rąk i osadzeniu kija na nawierzchni pod odpowiednim kątem, czuć amortyzację i jest to bardzo przyjemne. Ponadto przy używaniu ich z kijami EXEL PRO CURVE asfalt nie jest taki straszny i nie obciąża ramion, nawet przy dłuższym marszu. Kije ze 100% włókien węglowych (jak pisałem już wcześniej) są po prostu bardziej giętkie od mieszanek 50% czy też samego aluminium, no i krzywizna w tym modelu dodatkowo wspomaga amortyzację i tłumienie wibracji.
Jak dla mnie zetknięcie się z grotami EXEL Suspension Tip to miłość od pierwszego kilometra, uwielbiam je i nie wymienię ich w tej chwili na żadne inne. 

Katowicki Piknik Sportowy

Warto pamiętać, że sam kij nie sprawi, iż nagle Wasze życiówki poprawią się drastycznie, albo, że mając EXEL CURVE PRO zaczniecie wygrywać zawody. Do tego jest potrzebny ciężki trening i wiele samozaparcia w dążeniu do celu. Takie kije poprawią komfort marszu, pozwolą chodzić lepiej technicznie, a co ważne zredukują odczuwalne zmęczenie. I dopiero, gdy połączymy ciężką pracę ze sprzętem z najwyższej półki, uda się ukraść te cenne sekundy na każdym kilometrze marszu.
Trzeba również pamiętać, że każda z liczących się firm ma w swojej ofercie taki flagowy model z trzonkiem zbudowanym w 100% z włókien węglowych, jednak jak na razie tylko EXEL daje ten margines przewagi, dzięki konstrukcji CURVE.

Odpoczynek po starcie w Czeladzi

Czy warto rozbić skarbonkę i wydać 499 zł na te kije? Jeżeli zaczynacie swoją przygodę z Nordic Walking to nie koniecznie. Można spokojnie zacząć od modelu ze stopów aluminium, a wraz z poziomem zaawansowania wybierać wyższe modele, by sprzęt ewoluował razem z Waszymi umiejętnościami.

Exel Pro Curve

A na marginesie dziękuję firmie SportPoland za zaufanie i możliwość testowania tego, naprawdę, wspaniałego sprzętu.

wtorek, 18 sierpnia 2015

I Wadowicki Półmaraton Górski


Tego mi było trzeba! Przez pełne zaangażowanie w Nordic Walking zapomniałem ile radości daje bieganie.
Bez żadnej presji wyniku i czasu i gadaniu o technice. Czysta zabawa!
Na bieg namówił mnie kolega, trochę się opierałem, ale w końcu stwierdziłem, że muszę coś zrobi dla odmiany. Nigdy wcześniej nie biegałem tego dystansu w górach, generalnie ostatni raz półmaraton pokonałem w marcu w Żywcu. Ogólnie moje przygotowanie i treningi biegowe w tym roku są na słabym poziomie, ale mam zamiar to zmienić!
Bieganie jednak jest zdecydowanie prostsze od NW, nikt tutaj nie patrzy na twoją technikę, czy idziesz, czy biegniesz, czy idziesz na czworaka, ważne żeby dotrzeć do mety.

Super ekipa!

Wracając do biegu, to uważam, że był zorganizowany prawie idealnie, piszę prawie, bo do szczęścia zabrakło udostępniania pryszniców dla zawodników w budynku hotelu, w którym było biuro zawodów. W zamian były 2 prysznice na zewnątrz w plastikowych kabinach, takich jak toi-toi.

W doskonałym nastroju tuż przed startem

Biuro zawodów działało bardzo sprawnie, transport zawodników na start biegu również. Wszystko odbyło się puntualnie, bez żadnych opóźnień. Trasa przepiękna i wymagająca ( prawie 1000 metrów różnicy wniesień), świetnie oznaczona (chociaż jak zwykle znalazły się osoby, które się zagubiły), wolontariusze na poziomie, wiedzieli co i jak, świetnie ogarniali punkty z nawadnianiem, jak i newralgiczne miejsca trasy.
Podsumowując muszę przyznać, że dawno nie byłem na tak dobrze zorganizowanym biegu.

Trzynasty km

Co do mojego startu, to plan wykonałem, bo chciałem się zmieścić w czasie poniżej 2:30, i to mi się udało, bo wpadłem na metę po upływie 2 godzin, 29 minut i 6 sekund. Na podbiegach szło mi całkiem nieźle, chociaż gdybym wziął kije to bym spokojnie urwał parę minut. Co mnie totalnie zniszczyło to zbiegi, stromo, wąsko i ślisko (biegliśmy w padającym obficie deszczu) i na ostatnich 2 kilometrach mięśnie mi już nie pozwalały na hamowanie, a uda paliły niemiłosiernie. Jednak było warto, na mecie wielka radość i satyskafcja. Tak jak pisałem na początku, tego mi było trzeba, tego zmęczenia i szczęścia. A nie ma większego szczęscia niż dotarcie na metę, na której czekają kremówki! :-)

Meta

ps.

Chyba właśnie zakochałem się w biegach górskich. 


wtorek, 11 sierpnia 2015

Tropikalne Osielsko


VII Mistrzostwa Polski Nordic Walking z pewnością zostaną na długo w pamięci Uczestników - ze względu na tropikalną pogodę i rekordową liczbę 546 zawodników.
Nie ma co ukrywać, żar lejący się z nieba rozdawał karty i wpłynął na osiągane czasy. Dla mnie był to najsłabszy start w tym roku na dystansie 5 km, a jednak wystarczyło, by osiągnąć sukces. To świadczy o tym, jak było ciężko.


z Beti i Karoliną, która wygrała na dystansie 10 km

Ponad 10 osób nie ukończyło zawodów i musiało zejść z trasy, bądź też zostało zabranych przez ratowników medycznych. Ja też miałem swój kryzys na trasie, pierwszy kilometr przeszedłem w dobrym tempie 6:15, drugi odrobinę wolniej... I wtedy mnie przybiło do ziemi, nagle poczułem jakby ktoś mi na plecy wrzucił jakiś ciężar. Chciałem przyśpieszyć, ale nie był z czego, spojrzałem na zegarek, a ten bezlitośnie pokazał tempo 7:05... Koszmar, wiedziałem, że w taki sposób nie mam żadnych szans, by dotrzeć do mety na dobrym miejscu.

Start mojej kategorii

Zacząłem się zbliżać do drugiego punktu z nawadnianiem, ale ogarnęło mnie przerażenie, wolontariusze nie nadążali nalewać wody, a przede mną stały już 3 osoby w oczekiwaniu na wodę. Stanąłem przed wyborem, czekać na wodę i stracić jakieś 30 sekund, albo iść dalej ze świadomością, że ostatni kilometr biegnie chodnikiem przy drodze, gdzie dokładnie w samo południe słońce przygrzewa z mocą 40 stopni.
Podjąłem ryzyko, poszedłem dalej nie zatrzymując się i przyśpieszyłem odrobinę, ostatnie 500 metrów pokonałem już siłą woli i szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jakie miejsce dokładnie zająłem. Podszedłem do ekranu z wynikami... I miejsce z czasem 33:33 i przewagą niespełna 7 sekund nad drugim Waldemarem Wołkiem i 20 sekund nad moim głównym konkurentem w klasyfikacji generalnej Marcinem Rateckim. 


Mistrz Polski na dystansie 5 km!!!

Ogromna radość i satysfakcja, z drugiej strony niedowierzanie, że z takim czasem udało mi się wygrać. Pokazuje to jednak, że te absurdalnie trudne warunki wszystkim dały popalić. 
Pragnę tutaj podziękować Wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki i wspierali w przygotowaniach do tego startu. Bez Was nie byłoby to możliwe #Żona #Rodzina #SilesiaNordicTeam #FundacjaPersevere #GrupaKotrak #GetFitFitness #ExelPoland

Silesia Nordic Team

Organizacyjnie wszystkie imprezy tutaj wypadają wspaniale, Osielsko jest wyjątkowo gościnne. Już od czwartku kiedy przyjechałem na spotkanie kapitanów drużyn z władzami Polskiej Federacji Nordic Walking można było poczuć wyjątkową atmosferę tego miejsca.


z Piotrem Antoszewskim, medalistą na dystansie 10 km

Dla mnie był to również bardzo ważny start ze względu na cały cykl Pucharu Polski, po 3 zawodach mam w tej chwili 70 punktów przewagi nad kolejnym zawodnikiem i gwarantowane miejsce na podium. 
Ale oczywiście będę walczył o to, by 3 października w Gdańsku odebrać statuetkę za pierwsze miejsce.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak odpocząć, przeanalizować dokładnie cały występ i odrobinę zmodyfikować treningi, by przygotować się teraz na drugą, zdecydowanie bardziej wyczerpującą część sezonu. 

Specjalistyczny sprzęt treningowy :-)




wtorek, 4 sierpnia 2015

Złoty weekend


"I Rudzki Półmaraton Industrialny" i towarzyszący bieg i NW na dystansie 7 km.

Impreza organizacyjnie wzorcowa, dla biegaczy coś cudownego i szczerze mówiąc żałuję, że nie wystartowałem w biegu. Nordic Walking w wersji nocnej i bez sędziów po prostu nie może się udać, zwłaszcza jeśli na starcie stoją takie osoby jak: Żuchowicz, Sondel i Skrzypski. Był moment, że przeszło mi przez myśl, by zejść ze startu, spakować kije i kibicować biegaczom. Ale chwilę potem odezwała się we mnie złość sportowa i stwierdziłem, że nie dam im tej satysfakcji. Wystartowałem, prowadziłem od początku i wygrałem z przewagą zaledwie 1 sekundy.

Po lewej M.Skrzypski, po prawej M.Sondel

Więcej na temat tego marszu i techniki, a raczej jej błaznowania nie będę się wypowiadał, bo to nie ma sensu. Osoby, które startują w zawodach Nordic Walking znają możliwości tych Panów, dlatego zamykam temat.
Ciężko wywalczone trofea

Druga impreza tego weekendu to "I Katowicki Piknik Sportowy", fajna zabawa dla całej rodziny.
Na starcie pojawili się kolarze, rolkarze, biegacze (w tym biegi dla dzieci) oraz miłośnicy Nordic Walking.

Kajus i kolega Marcel

Oprócz medali i pączków na mecie dzieciaki dostały upominki

Prezentacja zawodnika :-)

Meta tuż tuż

Pudło!

Całość ogólnie na plus, ale kilka rzeczy można by poprawić, jak np. zorganizować strefę animacji dla dzieci czy też dokładniejszy pomiar trasy (plakat promujący imprezę głosił, że pętla miała 5,5 km, na zawodach spiker twierdził, że 5,2 km, a urządzenia pomiarowe Uczestników wskazywały, że nie było to więcej niż 4,6 km).