poniedziałek, 23 czerwca 2014

Weekend Słodko Gorzki


W sobotnie południe wybrałem się w towarzystwie Agnieszki Dudek i Ani Buroszek do Palowic, by wziąć udział w imprezie o nazwie "Grill + Run = Fun", zorganizowanej przez Grupę Biegową Luxtorpeda. Ja dla siebie wybrałem Nordic Walking na dystansie 10 km, Ania zdecydowała się na 5 km, a Agnieszka postanowiła wziąć udział w biegu na 5 km.
Przyjechaliśmy z dużym zapasem czasu, odebraliśmy pakiety startowe i poszliśmy na mały rekonesans. Wszystko fajnie oznaczone i przygotowane, wyznaczony parking dla zawodników, sporo atrakcji dla dzieci (biegi, konkursy, malowanie twarzy), tylko pogoda niestety nie dopisała i najmłodsi brali udział w swoich biegach w strugach deszczu. Na szczęście przed głównym startem przestało padać i mogliśmy wystartować w dobrych warunkach. Pierw wystartowali biegacze na dystansie 15 km, 5 minut później na dystansie 5 km i po upływie kolejnych kilku minut ruszyli zawodnicy Nordic Walking. Ja jako mistrz wiecznie spóźnionego startu zostałem gdzieś w tyle, ale po 300 - 400 metrach wysunąłem się na prowadzenie, którego już nie oddałem do mety. Wydaje się łatwe, ale wcale tak nie było, przez całą trasę Marcin Oleksiuk ze wspomnianej GP Luxtorpeda był tuż za mną niczym cień. Próbowałem go zmęczyć często zmieniając tempo marszu, ale trzymał się mocno, więc na 8 km odpuściłem, sam zacząłem oszczędzać siły, bo wiedziałem, że wszystko rozstrzygnie się na finiszu. I nie pomyliłem się: na jakieś 400 - 500 metrów przed metą Marcin mocno zaatakował i przez chwilę nawet się ze mną zrównał, ale obroniłem się i wszedłem na metę o 2 sekundy szybciej. Dobra walka, mocne tempo i zwycięstwo. Tego mi było trzeba.
Po odebraniu wyjątkowo fajnego pamiątkowego medalu udałem się na zasłużony posiłek, czyli na kiełbaskę z grilla. Pycha, więc zjadłem jeszcze jedną :-)


Kiełbaskowe medale

Następnie przyszedł czas dekoracji, tutaj było troszkę zamieszania, zabrakło pamiątkowych dyplomów, ale Organizator zobowiązał się dosłać je pocztą w późniejszym terminie.
Ogólnie impreza bardzo fajna, piękna trasa, super medal, trasa dobrze oznaczona. Brawo GP Luxtorpeda, oby tak dalej!


Na II miejscu Marcin Oleksiuk, na III Mateusz Dominik

Po tak dobrze rozpoczętym weekendzie w niedzielny poranek razem z Kasią i Kajusem poszliśmy do Parku Śląskiego, by wziąć udział w Parkowej Mili, zawodach zaliczanych do Parkowej Korony Biegowej. Fajny szybki test umiejętności biegu na krótkim dystansie wyszedł nam całkiem nieźle, Kasia z Kajusem w wózeczku uzyskała świetny czas 8 minut i 17 sekund, a ja zameldowałem się na mecie z o sekundę gorszym wynikiem niż rok temu tzn. 6 minut i 21 sekund.


Kasia & Kajus

Le moi

Po zakończonym biegu szybko udaliśmy się do domu na krótką regeneracyjną drzemką, by po południu wyruszyć do Mysłowic na "II Świętojański Bieg Trzeźwościowy". Plan był następujący, ja startuję w Nordic Walking na 5 km, Kasia z Kajusem w biegu na 10 km, gdy wpadam na metę przejmuję od Kasi wózek z Kajusem i drugą pętlę biegnę ja.


Ostatnie metry przed metą

Tak też się udało to wykonać, wystartowałem bardzo mocno, choć początek był trudny, gdyż start był wspólny dla biegaczy i kijkarzy (myślałem, że już wszyscy organizatorzy tego się oduczyli), po zaledwie 100 metrach wyrwałem grot z kijka, gdy ten utknął mi w jakieś dziurze w asfalcie (akurat jutro moje EXEL CURVE PRO WC jadą do przeglądu i serwisowania do firmy SPORTPOLAND). No cóż pech, cały rok udało mi się omijać wszelkie takie niespodzianki, ale nie tym razem. Na szczęście udało mi się jakoś przetrwać asfaltowy odcinek i gdy wszedłem na leśne ścieżki złapałem przyczepność i mogłem się rozpędzić. Szybko wyszedłem na prowadzenie i już go nie oddałem, wchodząc na metę z dużą przewagą nad kolejnym zawodnikiem.


Kajus już teraz ma lepsza technikę niż część zawodników ;-)

I w zasadzie na tym można zakończyć tę pozytywną część tego startu, to co działo się potem jak dla mnie jest skandalem, potwarzą dla Nordic Walking. Zaczęło się od tego, że Bogusia Kupibida, która była na mecie jako trzecia wśród pań nie jest uwzględniona na liście zawodników, którzy ukończyli marsz. Udało się to wyjaśnić po paru minutach. Kolejnym potknięciem organizatorów jest znaczne opóźnienie dekoracji ze względu na wyniki, poślizg o prawie godzinę. Zaczyna się dekoracja: od biegu kategoria OPEN pań, panów, najlepsze panie z Mysłowic, panowie, najszybszy uczeń, student, ksiądz, najmłodszy zawodnik, najstarszy.


Samotnie na podium

 Cały ogrom kategorii, a wszystkie nagradzane pięknymi dużymi pucharami i nagrodami. Przychodzi w końcu czas na zapomniany Nordic Walking, pierwsza trójka pań, tylko skromna torebka od sponsora, bez statuetki, bez pucharu. Chwilę później rozpoczyna się dekoracja panów, ale uwaga TYLKO pierwszej dwójki (zabrakło nagród) i znowu torebka od jednego ze sponsorów i tyle.
Schodzę ze sceny z niesmakiem, otwieram torbę, a w środku: katalog Oriflame, stos ulotek, przeterminowane próbki kosmetyków, przeterminowany i zeschnięty antyperspirant w kulce, peeling do ciała ze zdartą datą ważności, lakier wspomagający wzrost paznokci i pomadka.
I co to ma być? To jest jakaś kpina i żart, kijkarze potraktowani jako zawodnicy trzeciej kategorii, chociaż wpisowe płacimy takie samo jak biegacze. A wpychanie ludziom jakiegoś przeterminowanego badziewia jest poniżej jakiejkolwiek krytyki. Torba z tymi śmieciami wylądowała w koszu. Pozostał wielki zawód i niesmak, a ja ubrany w bluzę Wellness by Oriflame czułem się jak idiota. Smutne.


Rodzinnie

I jeszcze jedno, drodzy Organizatorzy traktujmy się poważnie albo zrezygnujcie z organizacji zawodów Nordic Walking. Bo i po co się ośmieszać? I psuć nastrój zawodnikom. A wspaniałomyślni sponsorzy, przekazujący zalegający na magazynach przeterminowany towar, jako nagrody dla zawodników powinni się wstydzić (delikatnie mówiąc).

Podsumowując bardzo udany dla mnie weekend, dwa starty Nordic Walking i dwie wygrane w bardzo dobrym stylu i świetnymi czasami, jednak sama końcówka niedzieli popsuła mi trochę tę radość.

Dobranoc.



piątek, 13 czerwca 2014

"Puchar Polski" Grudziądz


To był dla mnie bardzo trudny start. Przed samym wyjazdem podczas pakowania rzeczy, niefortunnie uderzyłem się o biurko i to tak mocno, iż w pierwszym momencie myślałem, że złamałem palec u lewej stopy. Na szczęście nie było aż tak źle, ale pojawiła się lekka opuchlizna. Z grymasem bólu ubrałem buty i ruszyłem w drogę. Na miejsce razem z całą drużyną SILESIA NORDIC TEAM dotarliśmy późnym wieczorem, więc nie pozostało nic innego, jak zameldować się w hotelu i położyć się spać.

Tuż przed startem

 Rano opuchlizna trochę zeszła, ale za to palec zmienił kolor na  fioletowy, zakres ruchu był tylko minimalnie ograniczony, więc nie było źle. O godzinie 10:00 Bogusia i Adam wystartowali na dystansie półmaratonu, ja wraz z Sylwią, Ulką, Marcinem, Rafałem i Bogdanem ruszyliśmy na dystansach 5 i 10 km o godzinie 11:30, kiedy to słońce było już wysoko na niebie, a temperatura wzrosła do 30 stopni. Profil trasy był idealny dla mnie: płasko, jak na stole z kilkoma małymi podejściami, jednak piaszczysta nawierzchnia to był czysty koszmar. Po piachu trzeba jednak odrobinę inaczej chodzić, żeby się nie zapadać, a też nie ma za bardzo z czego się odbić kijem, bo zapadają się na 10 - 15 cm. Pierwsze 5 km pokonałem w czasie poniżej 32 minut, tracąc jedynie 2 sekundy do prowadzącego Artura Biłka.


Początek drugiego okrążenia

 Wiedziałem, że to tempo jest zbyt szybkie na takie warunki pogodowe i ktoś w końcu go nie wytrzyma. Wszystko wyjaśniło się na ósmym kilometrze, kiedy to "odcięło" mnie od powietrza, mięśnie mnie nie bolały, zapomniałem o bólu palca, ramiona były ok, ale zabrakło mi oddechu i niestety musiałem zwolnić. Gdy wyrównałem już oddech i z powrotem wróciła mi pełna wydolność było już po wszystkim, szaleńczy pościg nic nie dał i na metę wszedłem na najgorszym z możliwych miejsc, czyli na 4 z czasem 01:07:04. Gratulacje dla Artura za to, że to wytrzymał i wygrał, jak na razie jest niepokonany na tym dystansie. Dla mnie ten wynik skomplikował sytuację w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski, co prawda nadal jestem na pierwszym miejscu, ale moja przewaga punktowa nad Arturem stopniała praktycznie do zera. Było to też dla mnie trochę dziwne, bo ostatni raz poza podium na zawodach Nordic Walking byłem 6 października 2013, zatem dość dawno.


Team w całej okazałości

 Lekcja pokory, ale też motywacja do treningu i ciągłej pracy nad doskonaleniem techniki, bo w tym aspekcie muszą nastąpić zmiany, które pozwolą mi jeszcze przyśpieszyć mój marsz NW. To tyle o mnie, teraz kilka słów o SNT. Bogdan Cyrus, Adam Niedbał, Marcin Hałas i Rafał Kuchta potwierdzili swoją dominację i pewnie prowadzą w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski. Tutaj już raczej nie powinno się nic wydarzyć. Natomiast Sylwia Ziętek, Bogusia Kupibida, Ulka Chrapek, Paweł Mitura-Zielonka i ja mamy trochę bardziej skomplikowaną sytuację i na rozstrzygnięcia musimy jeszcze poczekać. Podsumowując był to udany start dla drużyny, sześć osób stanęło na podium i z tego trzeba się cieszyć, za trzy tygodnie kolejny start, tym razem jedziemy do Pakości, gdzie będziemy starać się ze wszystkich sił, by zdobyć jak najwięcej punktów.

Adam, Bogdan i Bogusia

Jeszcze kilka słów o organizacji zawodów w Grudziądzu. Wszystko przebiegło sprawnie, atmosfera była rewelacyjna, miejscówka nad Jeziorem Rudnickim jest wspaniała. Trasa technicznie bardzo trudna, pogoda też zrobiła swoje. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenia to praca wolontariuszy na punktach z wodą, to było słabiutkie, woda w kubkach nie była nalana na zapas tylko na bieżąco, gdy przy "wodopoju" pojawiała się grupa większa niż 3-4 zawodników to wolontariusze się gubili, na jednym punkcie zabrakło plastikowych kubeczków i podawali butelki z wodą. No i na mecie: stojaki z wodą od sponsora stały w pełnym słońcu, dzięki czemu po otwarciu butelki można było wrzucić torebkę z herbatą i spokojnie, by się zaparzyła. Na kolejnych zawodach raczej chłodniej nie będzie, więc mam nadzieję, że Organizatorzy wyciągną wnioski i poprawią ten element.


SNT na podium

Wyniki SILESIA NORDIC TEAM

Dystans 5 km
Marcin Hałas - I miejsce kategoria M30
Rafał Kuchta - I miejsce kategoria M45

Dystans 10 km
Sylwia Ziętek - III miejsce kategoria K30
Ulka Chrapek - V miejsce kategoria K20
Bogdan Cyrus - I miejsce kategoria M40
Karol Schröder - IV miejsce kategoria M30

Dystans 21,097 km
Adam Niedbał - II miejsce kategoria M30
Paweł Mitura-Zielonka - III miejsce kategoria M30 
Bogusia Kupibida - IV miejsce kategoria K50


niedziela, 1 czerwca 2014

"I Bieg Zdobywców Orlich Gniazd"


Z wielką radością pojechaliśmy dzisiaj do Ogrodzieńca na drugi start w ramach Crossowego Grand Prix Jury. Od samego rana było wiadomo, że będzie to dobry dzień, humory dopisywały i zrobiła się piękna pogoda po całym deszczowym tygodniu. Gdy przybyliśmy na miejsce okazało się, że całość rejestracji i odbioru numerków przebiega zdecydowanie lepiej niż za pierwszym razem, widać że Organizatorzy wyciągnęli wnioski, to cieszy.

Z Maćkiem przed startem

Start rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem, niestety zawodnicy Nordic Walking wymieszali się na starcie, kilku pozwoliło sobie na przebiegnięcie pierwszych metrów z biegaczami, reszta została z tyłu zblokowana przez maruderów biegowych. Na szczęście na mecie pod uwagę był brany czas netto, więc to trochę wyrównało straty. Trasa była piękna, iście malownicza, ale wymagająca i trudna technicznie, fragmenty z piaskiem doprowadzały mnie do szału, gdyż traciłem na nich sporo czasu.

Kajus szarżuje w biegu dla dzieci

Ze względu na walory trasy żałowałem trochę, że wybrałem dystans o połowę krótszy od tego planowanego, czyli 5 zamiast 10 km, ale mając w perspektywie start w Maratonie Wolności za niespełna 24 godziny uważam tą decyzję za bardzo dobrą. Na mecie zjawiłem się po 32 minutach i 53 sekundach, ustępując tylko Leszkowi Mielcarkowi, który uciekł mi na niecały kilometr przed metą. Na trzecim miejscu przyszedł Rafał Kuchta.

Ostatnie metry

Po zakończonym biegu poszliśmy pozwiedzać zamek i rozłożyć się na trawce w oczekiwaniu na dekorację. W międzyczasie okazało się, że Organizatorzy na skutek protestów i uwag zdecydowali się zdyskwalifikować troje zawodników za łamanie przepisów Nordic Walking, wtedy jeszcze nie wiedziałem o kogo chodziło.

Na mecie z Rafałem

Wszystko stało się jasne tuż przed dekoracją. Zostały zdyskwalifikowane dwie pierwsze panie z dystansu 10 km. Co do pierwszej zawodniczki na mecie, to rzeczywiście można by dyskutować na temat jej techniki, ale kara dla drugiej z nich była dla mnie zaskoczeniem, bo przez pierwsze 5 km szła obok mnie piękną nienaganną techniką, ale może coś się wydarzyło na drugim okrążeniu, nie wiem, nie widziałem.

Kajus spaceruje z mamusią

Trzecią osobą ukaraną przez sędziów był Grzegorz Dors, gdy zobaczył, że nie jest wywoływany na podium jego klubowi koledzy, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce w ramach protestu nie weszli na podium i nie odebrali nagród. Cała trójka zrobiła wielkie zamieszanie, zakłócając ceremonię, dopiero po chwili oddalili się z wielkimi pretensjami. Prawda jest taka, że Grzesiu Dors już bywał karany na zawodach i zawsze zachowuje się w podobny sposób, winiąc za to cały świat a nie siebie. Potem nie wchodzi na podium, obraża się i tak naprawdę na tym traci, przekreśla cały swój autorytet i tego typu "wybrykami" przyćmiewa swoje (niemałe) osiągnięcia. To smutne, gdy ktoś nie potrafi przegrywać z honorem, nie może uznać, że ktoś był lepszy, albo też przyznać się do błędu. Przecież kary i dyskwalifikacje przydarzają się lepszym od niego zawodnikom: Tomek Brzeski - zdyskwalifikowany na Mistrzostwach Świata w Roding, Mirek Bierkus - zdyskwalifikowany w Mysłowicach, Bogdan Grygorowicz - zdyskwalifikowany na Pucharze Polski. Różnica polega na tym, że ci zawodnicy potrafili przełknąć gorzką pigułkę i nie robili z tego powodu takich żenujących scen.


Kolejne podium, dobra passa trwa

Niestety takie zachowanie kładzie się cieniem na wszystkich zawodników Nordic Walking, potem się dziwimy, że organizatorzy nie chcą kijkarzy na imprezach towarzyszących w dużych biegach. No bo i po co, bieganie jest proste, każdy jakoś musi dotrzeć do mety: czy biegnie, czy idzie, czy się czołga, to robi to prawidłowo. A z NW to same kłopoty, potrzeba sędziów, trzeba wysłuchiwać protestów, decydować o karach, użerać się później z tymi niezadowolonymi i to wszystko dla o wiele mniejszej grupy ludzi, więc po takich wybrykach, jak dzisiaj niejedni organizatorzy pewnie zaczną się zastanawiać czy jest im to potrzebne? Czy ta gra jest warta świeczki? Może Nordic Walking powinien zniknąć z zawodów i wrócić na alejki parkowe, jako forma czystej rekreacji, bo jak widać, gdy w grę wchodzi współzawodnictwo, to niektórzy nie wytrzymują ciśnienia.

Dobry humor to podstawa

Na koniec chciałem pogratulować Organizatorom zdecydowanej poprawy w porównaniu z poprzednimi zawodami w Morsku, było lepiej, szybciej, sprawniej, trasa lepiej oznaczona i zabezpieczona, super! Gratuluję również odwagi w podejmowaniu trudnych decyzji, to jest coś czego brakuje na innych zawodach, może już na zawodach organizowanych przez Grupę Paleo nie pojawi się Grzesiu Dors z drużyną, ale na pewno takie zachowanie sprawi, iż zjawi się cała masa innych zawodników.
Dziękuję za świetną imprezę!

Dzisiejsze trofea

A! I jeszcze jedna sprawa, może część z Was pamięta moją relację ze styczniowego Zimowego Rajdu Czterech Żywiołów, gdzie pisałem, że już po zawodach udaliśmy się do Pizzerii Corleone w miejscowości Klucze. Wtedy zachwycałem się zjedzoną tam pizzą, a kilka osób pisało, że po pokonaniu 60 km wszystko dobrze smakuje. Tak więc byliśmy tam dzisiaj znowu i powiem tylko tyle, że pizza się obroniła! Nadal smakuje wyśmienicie.

Piknik!

I jeszcze podziękowania za wspólnie spędzony dzień dla Kajusa, Kasi, Maćka Kicuna, Mariusza Nastula, Agnieszki i Mariusza Dudek, Adriana Stanika z rodziną, Roberta Bomby z rodziną, Doroty Trzeja-Zdanowskiej z całą ekipą. Wielkie dzięki! Pozdrawiam!