czwartek, 2 stycznia 2014

"VIII Śląski Maraton Noworoczny Cyborg"


Samuel Goldwyn powiedział "A movie should start with an earthquake and build to a climax."

I to odnosi się również do mojego rozpoczęcia 2014 roku. W jego pierwszy dzień wybraliśmy się z Kasią i Kajusem (tak jak rok temu) do Parku Śląskiego, by wziąć udział w "VIII Śląskim Maratonie Noworocznym Cyborg". Tak jak i w roku ubiegłym pogoda bardzo sprzyjała zawodnikom, co prawda było trochę wilgotno i to nieco dokuczało, ale za to nie było śnieżycy i trasa nie była oblodzona. W tym roku trasa została zmieniona i odbywała się po klasycznej dużej pętli rowerowej o długości 7 km (atest PZLA). Organizacyjnie było super (jak to bywa u Augusta Jakubika), punktualnie, punkt odżywczy zorganizowany przy Hali Kapelusz cały czas pełny (woda mineralna, izotonic, kawa, herbata, ciasteczka, czekolada, orzeszki) ... nawet dla zawodników, którzy przybiegli na samym końcu stawki.

W środku August Jakubik z żoną Krystyną
Mój plan na bieg był prosty... skoncertować się w 100% na półmaratonie Nordic Walking, a potem jeżeli starczy sił odłożyć kijki i przebiec drugą połówkę, i tym samym ukończyć swój trzeci maraton.

Wspólna focia przed startem
Udało się... wszystko (o dziwo) poszło zgodnie z planem... wystartowałem dość mocno i już po około 2 km byłem na czele stawki kijkarzy... przycisnąłem jeszcze mocniej przez następne 5 km i potem już kontrolowałem położenie pozostałych zawodników... i tak było przez cały dystans półmaratonu (w trakcie tych trzech kółek towarzyszyli mi Robert, Bartek i Łukasz z dare2run.pl, dzięki czemu czas zleciał szybko, na pogaduszkach, snuciu planów startowych i obgadywaniu naszych nieszczęsnych kontuzji). Po odłożeniu kijków postanowiłem odrobinę przyśpieszyć i przez następne dwa okrążenia utrzymywałem tempo... ale na ostatnim okrążeniu dopadł mnie kryzys i pozostałe 7 km na przemian: szedłem i biegłem... na metę "wpadłem" z czasem 04:51:47... mój najsłabszy czas z dotychczasowych maratonów... ale nie spodziewałem się, że kijki tak dadzą mi w kość... no i sama trasa jest dość ciężka. Ale warto było... radość z ukończenia maratonu to coś wyjątkowego :-) Ogromne gratulacje dla wszystkich, którzy w to noworoczne popołudnie zjawili się w Parku Ślaskim i wystartowali w Cyborgu, bez względu na ukończony dystans... było to nie lada wyzwanie.
Podziękowania dla żonusi/mamusi Kasi, która siłą swoich mięśni napędzała bolid Kajusa i dzięki temu pokonali jedno kółeczko 7 km! Jestem z Was bardzo dumny :*

Kajus z mamusią na mecie
Nasze trofea

Po takim starcie 2014... teraz może być już tylko lepiej, trzeba się przygotwać dobrze do pokonania kolejnych dystansów kijkowych i biegowych.
A Wam wszystkim w Nowym Roku życzę spełnienia marzeń, dużo zdrowia, miłości i by konuzje Was omijały.


1 komentarz: