niedziela, 4 sierpnia 2013

"Złote Kierpce"


   Gdy wczoraj wróciliśmy z Jaworzna była godzina 21:00 ... zanim się ogarnąłem, przygotowałem sprzęt i prowiant na dzisiaj, zrobiłem wpis na blogu itd. itp. ... zegarek pokazał 2:45 ... to już wiedziałem, że dzisiaj będzie piekielnie ciężko wykręcić jakiś dobry wynik. Trzy godziny snu i zbyt krótki czas na regenerację w bardzo widoczny sposób odbiły się na dzisiejszym marszu ... i do tego niemiłosierne słońce, które przygrzewało równie mocno, jak podczas wczorajszego biegu. Gdy stanąłem na linii startu postanowiłem ruszyć bardzo mocno, żeby zmylić konkurencję ;-) i to szaleństwo przynosiło bardzo dobre efekty do mniej więcej 2.5 km ... bo na tym etapie byłem 2, niestety jakieś 200 - 300 metrów później mój HR znalazł się bardzo mocno powyżej MAX i odcięło mnie od tlenu ... musiałem zdecydowanie zwolnić, żeby mnie nie wyłączyło i żeby nie zaliczyć upadku na kamienie ... rozpocząłem powolny marsz, a kolejni zawodnicy zaczęli mnie wyprzedzać ... na 4 km byłem już na 5 miejscu ... i tutaj spotkałem lekko zmęczoną żonkę więc wziąłem nosidełko z Kajusem na plecy i w ten sposób zmierzałem do mety ... na 200 metrów przed nią wyprzedziło mnie jeszcze 2 zawodników ... gdy przekroczyliśmy linię finiszu znalazłem się na miejscu 7. Po raz kolejny okazało się, że górski kijkarz ze mnie kiepski ... a ja znowu zapowiedziałem, że kończę z górskim Nordic Walking ( pozostał mi tylko jeszcze jeden start pod koniec miesiąca, za który już
zapłaciłem ). Nie jest to dla mnie, nie lubię chodzić wąskimi, kamienistymi i stromymi ścieżkami, na których nie jestem w stanie iść prawidłową techniką, złapać swojego rytmu i się rozpędzić. Jeżeli wrócę w góry to jako biegacz z kijkami do pomocy.


   O organizacji biegu nie można napisać zbyt wiele, ja jestem przeciwny temu by organizator z kolegami startował we własnym biegu i przyznawał sobie nagrody ... nie wygląda to zbyt dobrze, trasa oznakowana przeciętnie, tylko jeden punkt z nawadnianiem, posiłek przeciętny, brak medalu, by dotrzeć na uroczystość wręczenia nagród i na losowanie dodatkowych upominków trzeba było dostać się z powrotem na sam dół do linii startu, co uniemożliwiło zbyt długie pozostanie na szczycie Skrzycznego, rozłożenie kocyka i zrobienie sobie pikniku. Ja osobiście na kolejną edycję raczej się nie wybiorę.
   Pozdrowienia dla Bogusi, która wygrała kategorię pań NW, Marcina Hałasa, który wszedł na metę razem z innym zawodnikiem ... mieli ten sam czas ... zostali sklasyfikowani ex aequo ... ale  podczas dekoracji Marcin spadł na trzecie miejsce ... bez słowa wytłumaczenia. Gratulacje dla Marcina Brola za zajęcie doskonałego drugiego miejsca w biegu, w tych warunkach to coś niesamowitego. I na koniec gratulacje dla pozostałych biegaczy z ekipy Night Runners, dla mojej kochanej żony, która tak dzielnie szła z Kajusem i dla Mariusza za transport i fotorelację.


   Kolejne moje starty to 7 sierpnia "Bieg Upamiętniający Artura Hajzera" w Parku Śląskim i 11 sierpnia "Piekarski Festiwal Nordic Walking" w Piekarach Śląskich.
   I jeszcze kilka słów o kijkach Exel Curve: niestety na tej dzisiejszej trasie nie było żadnej możliwości by je przetestować, dopiero za tydzień po starcie będę mógł napisać coś więcej. Pierwsze wrażenie jest dobre, rękawiczka World Cup leży na dłoni bajecznie, żadnych otarć, żadnego bólu. Jest to głównie zasługa tego, że jest w pełni regulowana ... dopasowanie pasków i ich długości do dłoni zajmuje parę minut, ale gdy się już to zrobi raz ... jest doskonale. I to tyle ... o kijkach ich zaletach i wadach napiszę za jakiś czas w osobnej relacji.
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz