niedziela, 27 kwietnia 2014

"Puchar Polski" Trzebnica


Ten start zostanie w mojej pamięci głównie (niestety) przez nieprawdopodobne zamieszanie z wynikami, dorównujące tylko temu, co dzieje się na zawodach organizowanych przez legendę chaosu - Stefana Kalinowskiego. Firma zajmująca się pomiarem czasu STS-TIMING.PL kompletnie nie panowała nad tym, co się działo, nie potrafiła też dokonać w żaden sposób weryfikacji z zapisu video. Przez ich brak kompetencji wiele osób zostało pokrzywdzonych przez nieprawidłowe naliczanie okrążeń lub przez całkowity brak w klasyfikacji. To wszystko spowodowało dwie godziny opóźnienia w dekoracji. Totalna porażka i kompromitacja, która niestety kładzie się cieniem na całość imprezy i teraz z pewnością wiele osób poważnie przemyśli czy jechać ponad 300 km na kolejne zawody Pucharu Polski, dać z siebie wszystko, a potem zostać pozbawionym zwycięstwa przez czyjeś niedopatrzenie tłumaczone, jakże żenującym stwierdzeniem: "Bo jesteśmy już zmęczeni".
Mimo wszystko należy jednak pochwalić Polską Federację Nordic Walking za organizację: sprawna obsługa w biurze zawodów, trasa świetnie oznakowana i zabezpieczona, przygotowane parkingi dla zawodników w pobliżu biura zawodów, pyszny posiłek (3 rodzaje spaghetti do wyboru), bogate nagrody dla zwycięzców kategorii (kije o wartości ponad 300 zł)... I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten fatalny wybór firmy do pomiaru czasu...

Na podium M30 z Arturem Biłkiem i Kazimierzem Raczyńskim
Ale wrócę do tego, co najważniejsze czyli do startu. Dystans, który wybrałem to 10 km (można było jeszcze wystartować na 5 i 21km). Już jakiś czas temu ustaliliśmy z Adamem Niedbałem (21 km) i Marcinem Hałasem (5 km), że rozdzielimy się na dystansach, żeby nie walczyć ze sobą, Bogdan Cyrus startował razem ze mną na 10 km, ale jest w wyższej kategorii wiekowej. Bogusia Kupibida, Sylwią Ziętek i Ula Chrapek wybrały dystans 10 km (każda w innej kategorii wiekowej).  Jak dla mnie trasa zdecydowanie zbyt trudna, ale specjaliści od górskich marszów na pewno się ucieszyli. Na okrążeniu o dystansie 2,5 km znajdowały się 4 strome podejścia, które mnie zniszczyły, szczególnie na 3 kółku, kiedy to chciałem jeszcze troszkę przyspieszyć, by nawiązać walkę o zwycięstwo. Kompletnie mnie odcięło i musiałem przez chwilę zwolnić, ale tylko na tyle, by nie stracić więcej niż 60 sekund do prowadzącej dwójki. Wiedziałem, że Konrad Pełczyński, znany ze swojej "koślawej techniki", dostał 1 minutę kary za nieprawidłowy krok. Artur Biłek, który szedł tuż za nim trzymał się go mocno, ale też był świadomy, że wystarczy, by był nie dalej niż minutę za Konradem. Ostatecznie pierwszy metę przekroczył Konrad Pełczyński, drugi był Artur Biłek i trzeci byłem ja, ale chwilę potem okazało się, że Konrad zapracował na całkowitą dyskwalifikację, więc razem z Arturem przesunęliśmy się na wyższe stopnie podium.

Od lewej (góra): Paweł Mitura-Zielonka, ja, Adam Niedbał, Bogdan Cyrus, Bogusia Kupibida, Rafał Kuchta.
Od lewej (dół): Sylwia Ziętek, Ula Chrapek, Marcin Hałas
Nasze wyniki (według dystansu):

Adam Niedbał - I miejsce kat. M30 na 21 km
Bogdan Cyrus - I miejsce kat. M40 na 10 km
Karol Schröder - II miejsce kat. M30 na 10 km
Sylwia Ziętek - I miejsce kat. K30 na 10 km
Bogusia Kupibida - II miejsce kat. K50 na 10 km
Ula Chrapek - III miejsce kat. K18 na 10 km
Marcin Hałas - I miejsce kat. M30 na 5 km

Zdobyte trofea
Tak dobre wyniki naszej, jeszcze nie oficjalnej, drużyny na inaugurację Pucharu Polski pozwalają patrzeć optymistycznie na październikowy wielki finał w Gdańsku. A już za tydzień Puchar Polski, połączony z Pucharem Świata w Kolbuszowej. Będziemy tam w pełnym składzie, bardzo zdeterminowani, by znowu uzyskać dobre wyniki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz