wtorek, 13 stycznia 2015

"IV Gliwicki Bieg Orkiestrowy"


Jest to impreza na którą zawsze czekam i mam do niej sentyment, ponieważ to podczas drugiej edycji w styczniu 2013 debiutowałem w marszu Nordic Walking.

Co ja tutaj robię? Czyli debiut z kijkami w styczniu 2013

Tym razem było trochę inaczej, chciałem by mój debiut w kategorii 40+ wypadł jak najlepiej. O tym, jak mocna jest to kategoria świadczyć może fakt, że pierwsza 6 zawodników na mecie była właśnie jej reprezentantami.

Z Bogdanem

Ale wrócę na chwilę do początku imprezy, razem z Kajusem i Kasią dotarliśmy bardzo sprawnie do Europy Centralnej dzięki uprzejmości Marka Hołdy, który zaoferował nam transport i super towarzystwo. Po odebraniu pakietów, które mimo dużej kolejki przebiegło bardzo sprawnie, chciałem się przebrać, ale okazało się, że nie ma żadnej szatni/przebieralni :/ - trochę zgrzyt, na poprzedniej imprezie kwestie te były trochę lepiej dopracowane.

Z Ulką i Marcinem

Ale mniejsza z tym, parę minut przed 11, ustawiłem się na starcie z Kasią i Kajusem w wózeczku, by wystartować w biegu rodzinnym na dystansie 2 km, co też miało być dla mnie rozgrzewką przed biegiem głównym.

Kajus z mamusią <3

Na metę Kajusiński wbiegł samodzielnie, odebrał medal i z mamusią schował w ciepłych ścianach EC, ja po krótkiej rozgrzewce udałem się na miejsce startu.



Na starcie spotkałem wiele znajomych twarzy... Z mojej drużyny Silesia Nordic Team: Beti Ogon, Wiola Mól, Ulka Chrapek, Marcin Hałas, Bogdan Cyrus. Do tego zaprzyjaźnieni Marcin Oleksiuk, Jarek Świta: i trójka nierozłącznych dziewczyn: Klaudia i Bożena Białas i Gosia Rencz. Było też kilku kijkarzy, których regularnie spotykam na zawodach: Mietek Sondel, Leszek Mielcarek i Paweł Mencewicz , którego spotkałem raz na nocnym marszu oraz Krzysztof Bryndza, o którym wiele słyszałem, ale nie miałem jeszcze okazji spotkać na zawodach.

Start Nordic Walking... kaj jo jest?

Nordic Walking ruszył 2 minuty po biegaczach, ja tradycyjnie się zaplątałem i zostałem z tyłu, gdzieś w okolicach 15 miejsca, dopiero po około 500 metrach znalazłem miejsce i rytm, i po pierwszej pętli (4 pętle po 2,5 km) byłem na miejscu 5, po następnej na 4 i na ostatnie 2,5 km wyruszyłem na 3 pozycji, mając przed sobą tylko Bogdana Cyrusa i Pawła Mencewicza, a tuż za plecami Krzysztofa Bryndzę, którego chciałem cały czas zgubić na bezpieczne 20 - 50 metrów, ale kompletnie mi to nie wychodziło.

Z Beti

Podczas nawrotów tylko słyszałem pozostałych zawodników, którzy krzyczeli do mnie: "Karol trzymaj się", "Karol uważaj na niego", nawet Leszek Mielcarek mi kibicował krzycząc "Uważaj bo będzie ci podbiegał"... I rzeczywiście, cały "cyrk" zaczął się na ostatnim zakręcie, jakieś 100 metrów przed metą, kiedy to Krzysztof wyskoczył mi z lewej strony z totalnie obniżonym środkiem ciężkości, na wpół ugiętych kolanach przebiegł obok mnie, ja niewiele się zastanawiając zrobiłem zdecydowany krok w lewo i wbiłem się w niego ramieniem, wybijając go totalnie z równowagi (nie było to do końca fair, ale nie miałem zamiaru zostać kolejny raz przed metą przegoniony przez podbiegacza). Z zakrętu wyszedłem o pół kroku szybciej i tę przewagę utrzymałem do mety.


Finisz

Wtopę zaliczył DataSport (firma odpowiedzialna za pomiar czasu), który prowadził pomiar z dokładnością co do 1 sekundy i mimo to, iż na zdjęciu jestem wyraźnie na mecie szybszy o pół kroku przed Krzysztofem Bryndzą, to w wynikach mieliśmy dokładnie taki sam czas i to ja byłem na miejscu 4! Jednak po szybkiej interwencji pod uwagę został wzięty czas netto, a tu przez moje zagubienie na starcie zyskałem 2 sekundy, dzięki czemu ostatecznie wróciłem na miejsce 3. Druga wtopa z wynikami przydarzyła się w kategorii do 39 lat. Dwóch Marcinów: Hałas i Oleksiuk maszerowali sobie razem, w dobrym tempie, wspierając się nawzajem. Przed metą, by się nie ścigać uzgodnili między sobą, że Marcin Hałas przekroczy metę pierwszy (tak też to widać na filmie z mety). W wynikach jednak było odwrotnie: Marcin Oleksiuk pierwszy, Marcin Hałas drugi. I mimo interwencji Marcina Oleksiuka w firmie pomiarowej - "Ale ja byłem drugi, nie wygrałem" DataSport odpowiedział: "Tak nam pokazał komputer, nie możemy niczego zmieniać"... LOL


Ciężko wywalczone podium

Mimo tych niedociągnięć i dziwnego zachowania obsługi DataSport zawody można uznać za udane, szczególnie, iż całkiem dużo kasy udało się zebrać na WOŚP, atmosfera była super, a Fundacja Biegamy z Sercem po raz kolejny stanęła na wysokości zadania. Kolejna impreza w Europie Centralnej już w maju! Gratuluję wszystkim ukończenia zawodów, wywalczonych miejsc na podium i nowych życiówek!


SNT z Organizatorami i mistrzem triathlonu Kacprem Adamem
Tyle pieniążków dzięki wszystkim startującym udało się przekazać na WOŚP





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz