wtorek, 8 grudnia 2015

13 Półmaraton Świętych Mikołajów


To był jeden z tych biegów, w których zawsze chciałem wystartować. W poprzednich latach, zawsze coś stawało mi na drodze, a w tym roku, szczerze mówiąc, nawet nie brałem tego pod uwagę. Tak było do momentu, kiedy otrzymałem propozycję, by jako autor bloga dołączyć do promocji Festiwalu Biegów Świętych Mikołajów. Zgodziłem się więc natychmiast!

Plakat promujący imprezę

I tak oto znalazłem się na liście startowej :-)Postanowiłem się solidnie przygotować, by poprawić swój czas, który uzyskałem podczas Królewskiego Półmaratonu w Krakowie (01:47:20), w którym startowałem zaledwie 6 tygodni wcześniej.  
Cały listopad spędziłem na treningach, wybiegałem ponad 200 km i liczyłem na poprawę wyniku.
Tak więc wszystko wskazywało na to, że może się to udać. Pominąłem tylko jeden drobny szczegół, a mianowicie założyłem, że jest to bieg uliczny, że trasa poprowadzona jest ulicami Torunia i będzie to w 100% asfaltowa nawierzchnia. 

Dali radę! Na trasie nie było błota

Nawet, gdy na profilu Organizatora pokazała się taka oto fotka, pokazująca zsypywanie błotka, to czytając komentarze byłem przekonany, że jest to żart i nie wpadło mi do głowy, żeby wczytać się głębiej w regulamin i to sprawdzić. Dopiero, gdy dotarłem na miejsce, mój kolega Sławek uświadomił mi, że ponad połowa trasy prowadzi przez las! I jakoś nie potrafiłem ogarnąć 3813 osób biegnących leśną ścieżką.

Sławek i jego genialna miejscówka

Na jakiekolwiek zmiany było już za późno, stanąłem na starcie i wystartowałem razem z pozostałymi Mikołajami i Mikołajkami. Tradycyjnie ustawiłem się odrobinę z tyłu i po ponad 4 minutach przekroczyłem linię startu. 

Wspólna rozgrzewka

Pierwsze trzy kilometry to było uciążliwe przedzieranie się do przodu w tempie 5:00, dopiero gdy zrobiło się trochę szczerzej mogłem przyśpieszyć, dzięki czemu na pierwszym pomiarze czasu, który znajdował sie na 5 km, zanotowałem czas 00:24:18, co dawało mi 491 miejsce. Powoli się rozkręcałem i pięć kilometrów dalej miałem czas 00:48:09 i 398 miejsce. Kolejne pięć kilometrów było męczące ze względu na dużą ilość piachu i korzeni, ale udało mi się nadal utrzymywać tempo i na trzecim pomiarze (15 km) miałem czas 01:11:31 i 355 miejsce. Na ostatnich kilometrach przyśpieszyłem i pokonałem je w tempie 4:40 - 4:32, co pozwoliło mi uzyskać na mecie czas 01:38:38 i 315 miejsce wśród 2936 półmaratończyków!

Na kilka sekund przed startem

Czas, jak na moje możliwości i fakt, że połowa trasy była leśna jest bardzo dobry, co prawda planowałem próbować poprawić swoją życiówkę dopiero, na którymś z wiosennych półmaratonów. 
W sumie, mogę to cały czas zrobić, tylko teraz będzie odrobinę trudniej :-)
 
Piękny medal / dzwoneczek

Teraz parę słów o organizacji biegu. Pakiet fajny: batoniki, cukierki, czapka Mikołaja, szaliczek i koszulka (niestety w złym rozmiarze - zamawiałem L, dostałem S). Na mecie ceramiczny medal - dzwoneczek, gorąca herbata, drożdżówki, pączki, zupa i puszka napoju. O punktach odżywczych na trasie się nie wypowiem, gdyż po doświadczeniach z połówki w Krakowie, po prostu z nich nie korzystałem. Miałem rękawiczkę z bidonem, 2 żele i batonik, co w zupełności mi wystarczyło. Po pierwsze uniknąłem korków na punktach, a po drugie napój odrobinę się ogrzał i nie był tak zimny, jak woda w kubeczkach podawana przez wolontariuszy.  

Zestaw startowy

Trasa była dobrze oznaczona i zabezpieczona, tabliczki z dystansem co kilometr, miejsca gdzie mogło być błoto zostały zasypane piaskiem. Jedynym mankamentem, był brak jakiejkolwiek kontroli nad kibicami, przez co na ostatnich metrach zrobiło się bardzo ciasno i niebezpiecznie. Strefa za metą też mogła być lepiej zorganizowana, wystarczyło przesunąć wolontariuszy z medalami 50 metrów dalej od mety i już by było więcej miejsca.Tak czy inaczej Bieg Świętych Mikołajów jest biegiem magicznym, warto w nim przynajmniej raz wystartować, żeby poczuć tę niesamowitą atmosferę i zobaczyć w jednym miejscu CZTERY TYSIĄCE osób w strojach Mikołajów.

Mikołaje!

Ze swojej strony chciałem jeszcze raz podziękować Organizatorom za zaproszenie na bieg. Ani, Sławkowi i jego rodzinie za wspaniałą gościnność i after party! Gratulacje dla Joli i Michała za ukończenie biegu, chociaż nie do końca w takim czasie w jakim chcieli. Gratulacje dla Amadeusza za udany debiut na dystansie półmaratonu.
Dzięki za towarzystwo i do zobaczenia za rok?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz