Uprzejmie donoszę :-) |
Zawody Nordic Walking to zazwyczaj dobra zabawa, mają jednak swoją ciemną stronę, o której mało kto, spoza środowiska, wie.
Piszę tutaj o osobach, które w parciu na podium i o zwycięstwo są gotowe zrobić dosłownie wszystko.
Potrafią "przypadkowo" deptać po kijach co 100 metrów albo (nawet!) podstawić nogę.
Są osoby, które idą obok i nawijają przez 30 minut: "Podbiegasz! Biegniesz! Źle chodzisz", ale już nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: "Skoro ja biegnę, a ty chodzisz wzorowo, to co robisz obok mnie?".
Niektóre drużyny mają takich swoich "gadaczy" na rowerach, którzy jeżdżą i nawijają do konkurencji przez całą trasę.
Ostatnią nowością są „anonimowe” e-maile do organizatorów o mniej więcej takiej treści: „...bo ten i ten nie chodzi prawidłowo i proszę go specjalnie pilnować na trasie!”.
Szkoda tylko, że te same osoby, które się tym zajmują nie mają pojęcia o prawidłowej technice, nie mówiąc nawet o zasadach fairplay (zawodnik przewraca się boleśnie na trasie… Nie pytają się czy coś się stało, tylko mówią do siebie „Szybciej, szybciej, teraz uciekniemy i już nas nie dogoni”).
Te same osoby przed zawodami chodzą po trasie i sprawdzają rozmieszczenie sędziów, by potem wiedzieć gdzie podbiegać.
Są to również te same osoby, które regularnie na sędziowanych zawodach otrzymują kary i dyskwalifikacje.
Gdyby tylko ci zawodnicy tyle samo czasu poświęcili na treningi, co na obrzucanie innych błotem, to wtedy wygrywaliby wszystko bez żadnych problemów.
I na koniec kilku moich ulubieńców:
"Karolu, musiałem na końcówce podbiec, bo inaczej bym z Tobą nie wygrał!".
"Tak, biegłam z 300 - 400 metrów, bo jak maszeruję, to mnie skurcze łapią".
"Nie podbiegam, tylko obniżam środek ciężkości".
"Nie biegłem, tylko potknąłem się o korzeń i żeby się nie wywrócić dla zachowania równowagi przebiegłem 100 metrów".
Tymczasem pozdrawiam wszystkich normalnych zawodników, a od pozostałych mniej stabilnych umysłowo odpocznę sobie aż do rozpoczęcia Pucharu Polski 2016.
Peace.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz